środa, 30 stycznia 2013

Dar....

Pewnego dnia odebrałam telefon. Miła pani zaproponowała dostawę wody na wskazany adres, bez wpłaty za urządzenie ...Opłata w promocyjnej cenie miała wynosić jedynie jedną symboliczną złotówkę. Powiedziałam, że przemyślę i odpowiem następnego dnia. Po krótkiej kalkulacji doszłam do wniosku, że w sumie to całkiem fajny patent - takie urządzenie w domu. Więc kiedy następnego dnia pani znów zadzwoniła, ja oczywiście podpisałam umowę.
Nastąpiła kosmicznie szybka wymiana NIP-u i dokumentów droga mailową …
Firma na szóstkę, nic nie można im zarzucić…
Czekaliśmy na pierwszą dostawę. Muszę wam wspomnieć, że w trakcie podpisywania umowy pani zapisała numer telefonu, by dzwonić w dniu dostawy i zapytała o najdogodniejszy termin dostaw, dzień i godzinę. Wszystko ustalone. Super.
Teraz pozostało nam tylko oczekiwanie na dostawę, więc ja w swej naiwności, zadowolona jak pan młody z radioodbiornika, czekałam na nią niczym na mannę z nieba.
Minęły dwa tygodnie, nadszedł dzień dostawy, ale nikt nie zadzwonił...
Czekałam do godziny 10.00 bo taką podałam, później też czekałam, ale się nie doczekałam.
Mijały godziny, a ja zastanawiałam się, czy wyjść z domu po chleb, czy czekać na dostawcę wody? Dylemat....
Pierwsza dostawa - człowiek zielony jak szczypiorek na wiosnę , nie bardzo wie co robić, więc czekałam...
Godzina 16:30. Dźwięk domofonu.
Podchodzę do drzwi , podnoszę słuchawkę i pytam:
- Kto?
Po drugiej stronie rozległ się zadowolony z siebie głos:
- Dostawca wody....
Otworzyłam drzwi i miałam nic nie mówić, ale że nie potrafię, a zła jak osa byłam na dostawę więc pytam:
- Po co wam telefon, dzień dostawy i godzina skoro i tak macie to w nosie...?
Pan nieco zdezorientowany patrzy na mnie z uśmieszkiem wskazującym na nie najwyższy iloraz inteligencji. Odpowiada:
- Ja nic takiego nie wiem...

- Super. Pomyślałam.
No dobrze, woda jest, baniaki są. Ok.
Minęło troszkę czasu. Otrzymałam fakturę, a w niej wyszczególnione wszystko, łącznie z kaucją za butelki, o której Pani nie wspomniała w rozmowie telefonicznej...
No ale cóż, zdarza się, prawda?
Fakture zapłaciłam.
Tak upływały miesiące na cudownej współpracy z firmą dostarczającą wodę.
Pewnego dnia do moich drzwi zadzwonił listonosz z listem poleconym...patrzę, hmmm... Moje dziwienie było tym większe, że to list z firmy dostarczającej wodę, a parę dni wcześniej płaciłam im fakturę...
Otwieram list i czytam, czytam i nadal nie mogę uwierzyć w to, co przeczytałam...wezwanie do zapłaty!
Myślę, analizuję, w panice szukam przelewu, na koncie sprawdzam numer rachunku... Kurcze, wszystko się zgadza.
Niesamowite...
Ale czytam na spokojnie pismo i dochodzę do wniosku,że mój dostawca dopatrzył się tego, że wyklepując przelew nie zapłaciłam mu 1 złotówki. Boże! O jedną złotówkę tyle rabanu... dzwonię do naszej cudownej firmy i pytam czy mogę tego zyla zapłacić z następną faktura, na co zły głos w słuchawce tonem rozkazującym krzyczy, że mam na to trzy dni robocze inaczej windykacja komornicza...
Jezu! Za złotówkę komornik...
Zapłaciłam oczywiście...
Tygodnie mijają , a ja czekam na dostawę wody, która przez miesiąc do mnie nie dojeżdża, ale za co doręczona zostaje faktura za wodę, której nie dostałam...
Ciekawostka - zgodnie z umową powinna woda być, więc wpłata też powinna być.. No nie do końca... Oczywiście pismo wyjaśniające, faktura korygująca i Pani, która krzyczy, że przecież to nie jej wina, że wystawiła fakturę na towar, który nie został odebrany, ( nadmienię, że widniał tam jej podpis).
Tak sobie myślałam: -Na cholerę mi to wszystko?
Ale podpisałam umowę, więc trudno... cierpię …
W następnym miesiącu pan z woda był u mnie trzy razy, podczas gdy – niestety - miałam dostawę zaklepaną jedną w miesiącu, a nie trzy...
Na koniec roku otrzymałam od naszej nowoczesnej firmy rozliczenie roczne, ile on są mi winni, ile ja im, itd.
Otwieram pismo, a tam co? Mamy listopad, a tam faktura z grudnia uwzględniona i ,,winien”.
Więc dzwonię kolejny raz z pytaniem, jak saldo na dzień 30 listopada może zawierać fakturę z 5 grudnia?
Pani, która odebrała telefon, pyta:
A pani jest księgową?
Zgodnie z prawdą odpowiadam: -Nie...
- No właśnie! - słyszę rozwścieczony głos - Gdyby Pani była wiedziałaby pani! ... i trzask odkładanej słuchawki...
Nie chcielibyście widzieć mnie w tym momencie...
Wykonałam telefon do zaprzyjaźnionej księgowej, pytam o saldo, a ona do mnie: Ty! Jaja sobie robisz? - na co ja mówię: - No nie, mam fakturę z grudnia...
-Nie kochana, to nie może tak być – mówi - musi zgadzać się ze stanem faktycznym na dzień wystawienia salda.
Nie dzwoniłam już do Pani. Napisałam do niej list, ale z racji tego, że nie był zbyt miły, nie będę go przytaczać....
Biorąc pod uwagę wszystkie te cudowne niespodzianki, którymi zostłam obdarowana przez firmę, postanowiłam rozwiązać z nimi umowę.
Zadzwoniłam, dowiedziałam się, jak to zrobić.
Wypisałam pismo, które zostało przyjęte i już …
No, ale okazało się, że to nie koniec....
Trzeba rozliczyć kaucję za dwie butelki...
Trzeba zabrać sprzęt...
Gdybym wiedziała, co mi zafundują, w życiu nie kupiłabym tej wody..
Po odebraniu wszystkich elementów instalacji firma zapomniała o mnie. Zapomniano, że należy zwrócić mi kaucję za butelki.
Dzwonię po dwóch miesiącach i grzecznie pytam, co ze zwrotem kaucji?
Pani traktuje mnie jak kretyna i pyta:
- Rozwiązała pani z nami umowę?
- No tak. - odpowiadam grzecznie - Dostałam od was fakturę, z zaznaczeniem, że macie mi zwrócić te pieniądze.
- A... to wie pani, trzeba jeszcze napisać do nas pismo z prośbą o zwrot kaucji...
Zrezygnowana napisałam pismo... wysłałam.
Minął kolejny miesiąc...i nic.
Za to dostałam kolejne saldo na koniec roku. Odesłałam, napisałam co trzeba, ale na moje konto nic nie wpłynęło.
Dzwonię kolejny raz.
Pani w słuchawce twierdzi, że nie dostali pisma, więc wysyłam po raz kolejny... i tak to sobie trwa....
Po pięciu miesiącach moja irytacja sięgnęła zenitu.
Po dziesiątej rozmowie z konsultantem, która nic nie wniosła do sprawy, poprosiłam panią Kierownik... wtedy pieniądze zostały zwrócone.
Firma światowej sławy i tak żenujące podejście do klienta, bałagan, biurokracja, brak kompetencji...
Oto słowa, którymi można opisać firmę ,,Dar natury”....