Pewnego
dnia odebrałam telefon. Miła pani zaproponowała dostawę wody na
wskazany adres, bez wpłaty za urządzenie ...Opłata w promocyjnej
cenie miała wynosić jedynie jedną symboliczną złotówkę.
Powiedziałam, że przemyślę i odpowiem następnego dnia. Po
krótkiej kalkulacji doszłam do wniosku, że w sumie to całkiem
fajny patent - takie urządzenie w domu. Więc kiedy następnego dnia
pani znów zadzwoniła, ja oczywiście podpisałam umowę.
Nastąpiła
kosmicznie szybka wymiana NIP-u i dokumentów droga mailową …
Firma
na szóstkę, nic nie można im zarzucić…
Czekaliśmy
na pierwszą dostawę. Muszę wam wspomnieć, że w trakcie
podpisywania umowy pani zapisała numer telefonu, by dzwonić w dniu
dostawy i zapytała o najdogodniejszy termin dostaw, dzień i
godzinę. Wszystko ustalone. Super.
Teraz
pozostało nam tylko oczekiwanie na dostawę, więc ja w swej
naiwności, zadowolona jak pan młody z radioodbiornika, czekałam na
nią niczym na mannę z nieba.
Minęły
dwa tygodnie, nadszedł dzień dostawy, ale nikt nie zadzwonił...
Czekałam
do godziny 10.00 bo taką podałam, później też czekałam, ale się
nie doczekałam.
Mijały
godziny, a ja zastanawiałam się, czy wyjść z domu po chleb, czy
czekać na dostawcę wody? Dylemat....
Pierwsza
dostawa - człowiek zielony jak szczypiorek na wiosnę , nie bardzo
wie co robić, więc czekałam...
Godzina
16:30. Dźwięk domofonu.
Podchodzę
do drzwi , podnoszę słuchawkę i pytam:
-
Kto?
Po
drugiej stronie rozległ się zadowolony z siebie głos:
-
Dostawca wody....
Otworzyłam
drzwi i miałam nic nie mówić, ale że nie potrafię, a zła jak
osa byłam na dostawę więc pytam:
-
Po co wam telefon, dzień dostawy i godzina skoro i tak macie to w
nosie...?
Pan
nieco zdezorientowany patrzy na mnie z uśmieszkiem wskazującym na
nie najwyższy iloraz inteligencji. Odpowiada:
-
Ja nic takiego nie wiem...
-
Super. Pomyślałam.
No
dobrze, woda jest, baniaki są. Ok.
Minęło
troszkę czasu. Otrzymałam fakturę, a w niej wyszczególnione
wszystko, łącznie z kaucją za butelki, o której Pani nie
wspomniała w rozmowie telefonicznej...
No
ale cóż, zdarza się, prawda?
Fakture
zapłaciłam.
Tak
upływały miesiące na cudownej współpracy z firmą dostarczającą
wodę.
Pewnego
dnia do moich drzwi zadzwonił listonosz z listem poleconym...patrzę,
hmmm... Moje dziwienie było tym większe, że to list z firmy
dostarczającej wodę, a parę dni wcześniej płaciłam im
fakturę...
Otwieram
list i czytam, czytam i nadal nie mogę uwierzyć w to, co
przeczytałam...wezwanie do zapłaty!
Myślę,
analizuję, w panice szukam przelewu, na koncie sprawdzam numer
rachunku... Kurcze, wszystko się zgadza.
Niesamowite...
Ale
czytam na spokojnie pismo i dochodzę do wniosku,że mój dostawca
dopatrzył się tego, że wyklepując przelew nie zapłaciłam mu 1
złotówki. Boże! O jedną złotówkę tyle rabanu... dzwonię do
naszej cudownej firmy i pytam czy mogę tego zyla zapłacić z
następną faktura, na co zły głos w słuchawce tonem rozkazującym
krzyczy, że mam na to trzy dni robocze inaczej windykacja
komornicza...
Jezu!
Za złotówkę komornik...
Zapłaciłam
oczywiście...
Tygodnie
mijają , a ja czekam na dostawę wody, która przez miesiąc do mnie
nie dojeżdża, ale za co doręczona zostaje faktura za wodę, której
nie dostałam...
Ciekawostka
- zgodnie z umową powinna woda być, więc wpłata też powinna
być.. No nie do końca... Oczywiście pismo wyjaśniające, faktura
korygująca i Pani, która krzyczy, że przecież to nie jej wina, że
wystawiła fakturę na towar, który nie został odebrany, (
nadmienię, że widniał tam jej podpis).
Tak
sobie myślałam: -Na cholerę mi to wszystko?
Ale
podpisałam umowę, więc trudno... cierpię …
W
następnym miesiącu pan z woda był u mnie trzy razy, podczas gdy –
niestety - miałam dostawę zaklepaną jedną w miesiącu, a nie
trzy...
Na
koniec roku otrzymałam od naszej nowoczesnej firmy rozliczenie
roczne, ile on są mi winni, ile ja im, itd.
Otwieram
pismo, a tam co? Mamy listopad, a tam faktura z grudnia uwzględniona
i ,,winien”.
Więc
dzwonię kolejny raz z pytaniem, jak saldo na dzień 30 listopada
może zawierać fakturę z 5 grudnia?
Pani,
która odebrała telefon, pyta:
– A
pani jest księgową?
Zgodnie
z prawdą odpowiadam: -Nie...
-
No właśnie! - słyszę rozwścieczony głos - Gdyby Pani była
wiedziałaby pani! ... i trzask odkładanej słuchawki...
Nie
chcielibyście widzieć mnie w tym momencie...
Wykonałam
telefon do zaprzyjaźnionej księgowej, pytam o saldo, a ona do mnie:
Ty! Jaja sobie robisz? - na co ja mówię: - No nie, mam fakturę z
grudnia...
-Nie
kochana, to nie może tak być – mówi - musi zgadzać się ze
stanem faktycznym na dzień wystawienia salda.
Nie
dzwoniłam już do Pani. Napisałam do niej list, ale z racji tego,
że nie był zbyt miły, nie będę go przytaczać....
Biorąc
pod uwagę wszystkie te cudowne niespodzianki, którymi zostłam
obdarowana przez firmę, postanowiłam rozwiązać z nimi umowę.
Zadzwoniłam,
dowiedziałam się, jak to zrobić.
Wypisałam
pismo, które zostało przyjęte i już …
No,
ale okazało się, że to nie koniec....
Trzeba
rozliczyć kaucję za dwie butelki...
Trzeba
zabrać sprzęt...
Gdybym
wiedziała, co mi zafundują, w życiu nie kupiłabym tej wody..
Po
odebraniu wszystkich elementów instalacji firma zapomniała o mnie.
Zapomniano, że należy zwrócić mi kaucję za butelki.
Dzwonię
po dwóch miesiącach i grzecznie pytam, co ze zwrotem kaucji?
Pani
traktuje mnie jak kretyna i pyta:
-
Rozwiązała pani z nami umowę?
-
No tak. - odpowiadam grzecznie - Dostałam od was fakturę, z
zaznaczeniem, że macie mi zwrócić te pieniądze.
-
A... to wie pani, trzeba jeszcze napisać do nas pismo z prośbą o
zwrot kaucji...
Zrezygnowana
napisałam pismo... wysłałam.
Minął
kolejny miesiąc...i nic.
Za
to dostałam kolejne saldo na koniec roku. Odesłałam, napisałam co
trzeba, ale na moje konto nic nie wpłynęło.
Dzwonię
kolejny raz.
Pani
w słuchawce twierdzi, że nie dostali pisma, więc wysyłam po raz
kolejny... i tak to sobie trwa....
Po
pięciu miesiącach moja irytacja sięgnęła zenitu.
Po
dziesiątej rozmowie z konsultantem, która nic nie wniosła do
sprawy, poprosiłam panią Kierownik... wtedy pieniądze zostały
zwrócone.
Firma
światowej sławy i tak żenujące podejście do klienta, bałagan,
biurokracja, brak kompetencji...
Oto
słowa, którymi można opisać firmę ,,Dar natury”....