Miało być inaczej... Miał być bieg
urodzinowy Łodzi, ale rura odpływowa pokrzyżowała nam plany.
Udało się jednak wpaść na bieg o
nietypowej porze i w nietypowy dzień...
Poniedziałek godzina 19:00 Park na
Zdrowiu.
Bieg jak bieg, podchodziłam do niego
raczej spokojnie.
Bez stresu, bez napinania się.
Rano, jak każdego dnia - poszłam do
pracy...czas zleciał jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki.
Później obiadek, wskoczenie w ciuchy
biegowe, banan i truchcikiem na zdrowie.
Tam już z aparatem szalał Janusz.
Pstrykał fotki wszystkim.
Pojawił się też Jagoda, Grzesio i
Włodek . Pół godziny przed startem poszliśmy zrobić rozgrzewkę.
Po pierwszym kółeczku dołączył do nas Alek.
Rozgrzewka zrobiona, czekamy na start.
Ostatnia fotka na starcie z klubową
flagą....I czekamy.
Pełne napięcia oczekiwanie na start
na końcu peletonu... Miłe rozmowy z tygryskami... I start!
Poszliśmy, a raczej pobiegliśmy...
ścieżkami parku, który zna chyba każdy mój humor, każde buty
biegowe...Niektóre ścieżki są wąskie, niewygodne.
Nie można na nich wyminąć innych
uczestników biegu, ale to nic...
Dziś biegnę sobie przecież
treningowo...po to, by Mariusz mógł mi ustawić tempa, ale
adrenalina robi swoje, widzę parę kobietek, więc tak sobie myślę
dam radę … do przodu dawaj Kaśka !
Poszło, połknięte...
Kolejna...
Na trasie mijam Błażeja, Tomasza...
kolegów biegających z nami we wtorki.
Oni też znają te alejki :)
Na swojej alejce spotykam mojego Maćka,
machamy do siebie. Pierwszy raz od jakiegoś czasu nie mam zadyszki
na czwartym kilometrze :)
Jeszcze tylko kilometr ….
Widzę już metę … tu nagle pojawia
się Jagoda... Krzyczy: - Kasia, trzymaj tempo! :)
Pomogło :) Dzięki, Maciek !
Wpadam na metę zadowolona :)
Czekam na mojego Maciusia, w chwili
oczekiwania rozmawiam z Agnieszką.
Jest Maciek, zdyszany, zmęczony, ale
chyba zadowolony. Na szyi zagościł medal.
Oddajemy czipy i zjadamy potężny
kawałek arbuza :)
Oj... potrzebowałam tej wody :)
W oczekiwaniu... w zasadzie to nie
wiem, na co... siedzimy sobie na trawie, każdy prowadzi rozmowy w
podgrupach. Koło godziny dwudziestej pojawiają się wyniki.
Jagoda jest trzeci w open :)
Niesamowity sukces, na który ciężko pracował - należało się
naszemu Maćkowi. Gratulacje !!!
Ale to nie koniec naszych klubowych
sukcesów. Okazuje się, że Włodek zajmuje drugie miejsce w swojej
kategorii wiekowej, a ja jestem trzecia :) Tego się nie spodziewałam
:)
Czekamy na wręczenie nagród :)
Uśmiechnięty Maciek na podium...
super widok.
Włodek na podium, no i ja... Okazało
się że mam II miejsce w K30, no tak wyszło :)
Nagrody się nie dublowały :)
Maciuś pstrykał fotki, my
odbieraliśmy nagrody.
Dobrze się bawiliśmy. Bieg w
poniedziałek, co to za pomysł... otóż super pomysł :)
Do domu wróciliśmy z Alkiem :)
Dzięki za podwózkę :)
Super zakończenie dnia, z taką
niespodzianką.. Chyba polubię poniedziałki :)