Szczęście,
zastanawialiście się co to jest?
Czy to stan ducha?
Pewnie tak, gdyż z
naukowego punktu widzenia szczęściem nazywamy emocje, spowodowaną
doświadczeniami ocenionymi przez osobnika jako pozytywne. Można by
dodać jeszcze, że z psychologicznego punktu widzenia można
podzielić szczęście na rozbawienie i zadowolenie.
Od starożytności już
próbowano wytłumaczyć ten dziwny stan świadomości...
Filozofowie, tacy jak
Sokrates, dociekali istoty i natury szczęścia. Zadawali sobie
pytanie, jak je osiągnąć i czym naprawdę jest. Niektórzy
uważali, że szczęście w życiu ziemskim jest nieosiągalne, jest
jednak nagrodą w życiu po śmierci.
Arystoteles uważał że
tylko człowiek myślący, filozof , mąż stanu mogą osiągnąć
stan szczęścia, gdyż człowiek jest istota myślącą i tylko to
mu daje szczęście.
Jedni uważali, że można
osiągnąć szczęście korzystając z życia, inni że ten wyjątkowy
stan osiągniemy tylko dzięki sile charakteru, natomiast według
Tomasza z Akwinu szczęście to stan bezpośredniego kontaktu z
Bogiem.
Z biegiem czasów i za
każdym dotykiem dłoni, lat i wieków pogląd na szczęście
zmieniał się jak można by powiedzieć, że emancypował, stan ten
stał się dla każdego żyjącego osobnika czymś innym.
Pewna Pani, mam nadzieję
że się nie obrazi...
Abrahama Maslowa -
amerykańska psycholog – uważa, że nasze szczęście zależy od
tego, czy zaspokajamy potrzeby.
Jeśli jesteśmy w stanie
zaspokoić potrzeby fizjologiczne, takie jak głód, pragnienie, sen,
uczucie ciepła, czy też potrzebę bezpieczeństwa, przynależności
, miłości i samorealizacji będziemy szczęśliwi..., ale czy na
pewno?
No to chyba tyle naukowego
wstępu.
Wydaje mi się, że te
naukowe wywody nie do końca są słuszne, może niektóre
faktycznie są jakby, może inaczej, są składowymi szczęścia -
takimi składnikami do super tortu.
Wyobraźcie sobie, że
pieczecie ciasto „Szczęście” .
Co tam dodacie?
Jakich ingredientów
użyjecie?
Ja na sto procent dodam
mnóstwo miłości i zrozumienia, przynajmniej 1 tonę wiary w ludzi,
dużo gotowania, pracy rysowania wszystkiego, co lubię. Do tego
rodzina, udane życie, kasa, wycieczki piesze i z wykorzystaniem
przeróżnych środków lokomocji, wizyty w muzeum, książki, dobre
jedzenie...
Chyba zabrakłoby kartki,
ale czy to wszystko, o czym piszę, daje szczęście?
A jak czegoś zabraknie?
No jak zabraknie –
powiedzmy - zrozumienia?
Już nie będziemy
szczęśliwi...
Oczywiście nie bez
znaczenia są również inne parametry - według niektórych
neurologów szczęście pozostaje w ścisłym związku z poziomem
serotoniny w synapsach jąder szwu, a także dopaminy w jądrze
półleżącym oraz endorfin. Jako dowód przytacza się odczuwane
szczęścia pod wpływem substancji dopaminergicznych,
serotoninergicznych oraz agonistów receptora opioidowego (cokolwiek
to oznacza..).
Według niektórych
szczęście osiągamy wtedy, gdy mówi do nas wewnętrzna motywacja,
gdy robimy to, co chcemy. Wtedy, gdy koncentrujemy się na czynności,
a nie na wynikach.
Dlatego tez poczucie
szczęścia jest łatwiejsze do osiągnięcia, wtedy gdy żyjemy w
zgodzie ze sobą, a nie z narzuconym wyścigiem cywilizacji.
Pamiętajcie o tym...
„
Za dwadzieścia lat bardziej będziesz żałował
tego, czego nie zrobiłeś, niż tego, co zrobiłeś.
Więc odwiąż liny, opuść bezpieczną przystań.
Złap w żagle pomyślne wiatry.
Podróżuj, śnij,
odkrywaj ”.
Mark Twain