niedziela, 27 grudnia 2015

Dla Julki

Bieg dla Julki – bieg, który biegną wszyscy, by uczcić pamięć wspaniałej dziewczynki - wielkiego sportowca, osoby, której dobrze znany był duch rywalizacji i pot wylewany na treningach.
To wyjątkowy bieg - tu nikt się nie pcha, nie popycha, choć oczywiście zdarzają się wyjątki …
Spotkaliśmy się na ścieżce biegowej, tej samej, co w zeszłym roku.
Stanęliśmy na niej po rozgrzewce (ja i Maciek) z Błażejem, Mateuszem, Emilką i Zbyszkiem :)
Na dobry początek rozgrzewka.
Jak Emilka usłyszała, że w ramach rozgrzewki biegniemy tą trasą, którą zaraz będziemy biec w ramach zawodów, to spytała, czy żartujemy...
My oczywiście poważnie, że nie... nie żartujemy... i pobiegliśmy.
Po pięciu i pół kilometra byliśmy rozgrzani, stanęliśmy na starcie, minutą ciszy uczciliśmy pamięć o Julce i wystartowaliśmy :)
Pięć kilometrów pięknej wiosennej trasy po lesie (żartuję , ale pogoda była dziś taka, że można by było pomyśleć, że to nie końcówka grudnia i zima)
Trasa piękna. Naprawdę goniłam cały czas, rzadko spoglądając na zegarek :)
Na mecie byłam po 27:50 ( czas brutto)
Na Mecie czekały pyszne jabłka i piękne medale.
Wisi ich trochę u nas w domu, ale ten jest jednym z najpiękniejszych, jakie udało się wybiegać :)
Dziękuję wszystkim, którzy dziś biegli z nami :)
Dziękuje również Alkowi za krótką, ale jakże treściwą lekcję biegania z kijami :) Może już nie będę się na nie tak złościć :)
Madzia! Dzięki wielkie za fotki z trasy :)
Dorota Didi i Amelko dziękujemy za przechowanie naszych okryć :)
Kolejny dzień spędzony w aktywny sposób z cudownie zakręconymi ludźmi, dzielącymi pasję biegania :)
Do zobaczenia za rok :)

niedziela, 13 grudnia 2015

Wpłać pieniądze, i .....biegnij

Okres przedświąteczny obfituje w biegi charytatywne i mikołajkowe, choćby tydzień temu... w pięknej pogodzie biegliśmy bieg charytatywny, a dziś w deszczu i wichurze pobiegliśmy w Parku 3 maja I Bieg Mikołajkowy.
Dojechaliśmy na niego środkami lokomocji miejskiej, na miejscu byliśmy wcześnie, za to cali mokrzy i zmarznięci.
Okazało się, że biuro zawodów jest na płycie stadionu Miejskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji.
Pod niebieskim dachem rozłożono stoły, na nich czipy i numery startowe.
Brak jakiegokolwiek kierunkowskazu, strzałki pokazującej, gdzie biuro zawodów...
Ale przecież takie małe niedopatrzenie nie popsuje nam dnia :)
Wchodzimy na stadion.
Patrzę na bieżnię i moim oczom ukazuje się błotnista breja, a nie bieżnia. W miejscu, gdzie w normalnych warunkach jest bieżnia, dziś jest jedno wielkie bagno: błoto i woda
Stanęliśmy po odbiór pakietów startowych - na pierwszy ogień Kamilki :)
Ktoś uporządkował stanowiska, oznaczając je zakresami numerów startowych. Ustawiłam się przy stoisku gdzie były prezentowane numery powyżej stu..., ale pani, która stała przede mną mówi, że tu stoją wszyscy, jak leci i nikt nie pilnuje tej kolejki.
Stoję i nic.
Kolejka się nie przesuwa, do tego ludzie coraz bardziej zirytowani.
Z upływem czasu, ilością spadającego na nasze głowy deszczu nasza irytacja rośnie.
Do rozpoczęcia biegów dla dzieci zostało dziesięć minut, a ja nadal stoję po pakiet dla Kamy.
Nareszcie ktoś wpadł na pomysł, z inicjatywy jakiegoś biegacza, że może wydać pakiety dla dzieci z dwóch stanowisk....niezależnie od numeru startowego. Przemieszczamy się oczywiście w inne miejsce i znów stoimy w kolejce... jedni wpychają się przed drugich i tak trwa ten cały bałagan.
Nareszcie udaje się odebrać numer startowy dla Kamilki.
Pakiet startowy oszołomił mnie swą zawartością ; czapka Mikołaja, koszulka i numer startowy (muszę zaznaczyć, że za koszulkę płaciło się osobno).
Kamilka poszła się przebrać do szatni, a ja stanęłam po swój pakiet startowy...
Kolejne minuty na deszczu i wietrze.
Odbieram swój numer, czip i czapeczkę :)
Przez mikrofon słyszę, że biegniemy w mikołajowych czapkach... muszę...? ...no dobra, niech będzie. Rozpoczęto pierwsze biegi dla dzieci... myślałam że organizator pójdzie po rozum do głowy i nie każe dzieciakom biegać po tej błotnistej brei, ale nie....
Maluchy, czekające na sygnał startu, stały w wodzie i błocie prawie po kostki. Fajnie... bieg z Mikołajem szkoda tylko, że po tak beznadziejnej nawierzchni. Jeden bieg za drugim... wszystko szybko, szybko...
Po dwóch biegach nastąpiła dekoracja i tu już moja cierpliwość do pseudoorganizatora tego biegu się skończyła.
Nagrody za pierwsze trzy miejsca były wręczane dzieciakom pod niebieskim daszkiem - bez podium, bez jakichkolwiek braw, oklasków.
Dzieci dostawały pucharek za pierwsze miejsce a dla drugiego i trzeciego na pucharki brakło pieniędzy... Szok.
Jak na takim biegu, w którym startują dzieci, może zabraknąć podium i pucharów dla wszystkich???
Nie wiem...
Oczywiście zapytałam pseudoorganizatora o to, czy nie ma pudła dla dzieciaków... nie uzyskałam odpowiedzi, nie omieszkałam wygłosić swojej opinii na ten temat.
W zasadzie do tej pory nie mogę uwierzyć, że osoby odpowiedzialne za organizację tego biegu aż tak pokpili sprawę .
Na tym biegu zabrakło jednej bardzo ważnej rzeczy: Zainteresowania organizatora uczestnikami tego biegu.
Miało się wrażenie, że powtarzają ci:
- Zapłaciłeś, to już cię mamy w dupie...
Przepraszam was, ale moja irytacja związana z organizacją a w zasadzie z brakiem organizacji, imprezy jest mega.
Moja Kamilka biegła 1600 m... po wodzie i błocie... bo organizator nie mógł odmierzyć mili na alejce w parku, by tam dzieciaki mogły pobiec... byłoby zdecydowanie bezpieczniej :)
Córcia dobiegła jako piąta i jestem z niej mega dumna :) Była dzielna, naprawdę.
Pobiegła pomimo tego, że sami jej nawet odradzaliśmy.
W końcu ustawiliśmy się na starcie. Nawet nie wiem, kiedy był sygnał do startu, że nie wspomnę o takim szczególe, jak brak rozgrzewki... pobiegliśmy .
Trasa bardzo fajna – wymagająca, ale fajna :)
Dwa razy górka i oczywiście stadion z super błotną nawierzchnią. Zegarek pokazał czas ruchu 47:20, „organizator” zmierzył czas 49:04... jest różnica???
Najlepszy dowód na to, do jakiego stopnia „organizator” jest skrupulatny :)
Reasumując bieg, jako bieg, to znaczy ludziska spotkani super :) Atmosfera pomiędzy nami biegaczami zajefajna, organizacja - tak jak już wcześniej napisałam - do dupy.
To najgorzej przygotowana impreza biegowa w tym sezonie, w której udało mi się pobiec....
Z czasu jestem bardzo zadowolona, z towarzystwa również... w dobry nastrój wprowadzały nas dziewczyny Ania Patura i Marta Idczak, do tego mój Maciek i dziewczyny.
Doping Karolina Oczkowska.
Jednym słowem - super ludzie :)
Dzięki, że w taką pogodę wam się chciało... gdyby organizator wykazał choć 1 % takich chęci jak my, to byłaby super impreza :)
Po dzisiejszym dniu wiem ;
  1. Bieganie w deszczu i wietrze może być fajne i nawet gigantyczne kałuże nie są straszne..
  2. To my – biegacze - tworzymy atmosferę biegu, dlatego właśnie lubię w nich uczestniczyć
  3. Kasa, jaką wpłacamy na bieg, to kasa która w żaden sposób nie odzwierciedla rangi biegu i tego, co organizator oferuje. Za dychę można zorganizować mega odjechaną imprezę, a za 30 złotych taką imprezę, o której wszyscy będą mówić niekoniecznie dobrze - przykład dzisiejsza impreza biegowa i wcześniejsza o tydzień, dla dzieciaków z Miejskiego Ośrodka Socjoterapii :)
  4. Nigdy więcej nie wezmę udziału w imprezie organizowanej przez firmę Maratończyk Pomiar Czasu.
    Dziękuję wszystkim biegającym za super atmosferę i rywalizację na trasie I Mikołajkowego Biegu w Łodzi :)



sobota, 5 grudnia 2015

Święty nie musi być Świętym :)

Święty Mikołaj obdarowywał wszystkich...
Idąc za tym ideałem my – biegający, postanowiliśmy dziś podarować uśmiech biegając.
Miejski Ośrodek Socjoterapii nr 3 po raz drugi zorganizował charytatywny bieg :)
Impreza z tych, w których jak raz pobiegniesz, to zrobisz wszystko, by biegać w nich systematycznie.
Ten bieg pokazuje, ile można zorganizować za 10 złotych wpisowego.
Rewelacja i wielkie brawa dla organizatorów.
Bieg rozpoczynał się dziś o godzinie 12:00 w Parku na Zdrowiu.
Pogoda nam dopisała i biegacze również :)
Ponad 150 osób stanęło na starcie pięciokilometrowego biegu. Nasi klubowicze również :)
Mateusz , Łukasz, Alek, Maciej, Magda i ja :)

Trasa prosta, w zasadzie cały czas przed siebie, mało zakrętów...
Po dwunastej wystartowaliśmy, biegliśmy z uśmiechami... bo każdy dziś pomagał.
Na mecie z naszego temu pierwszy zjawił się Łukasz, który był drugi w ogóle na mecie. Następnie wpadł Alek... No... 20 minut złamane :)
później JA, za mną Mateusz. Następnie Magda i Maciek :)
Drużynowo daliśmy czadu :)
Po biegu udaliśmy się na pyszne jedzenie i dekorację :)

W tym miejscu chciałabym przekazać kilka refleksji, które nasunęły mi się po samym biegu.
Nie narzekam na organizację biegów, w których obowiązuje dość wysokie wpisowe, ale tym razem muszę podkreślić, że grono organizatorów zadbało o to, by biegacze, po ukończonym biegu, okupionym wysiłkiem, mieli czym się zregenerować, pożywiając się zupką (z wkładką), ponadwymiarowymi kromkami chleba ze smalcem i kiszonym ogórem, czy – opiekaną później nad ogniskiem – kiełbachą (wszystko za symboliczną dychę) a prócz tego, zorganizowano kiermasz przepięknej urody aniołków, choinek...

Każdy dumny z medalem, który przedstawia wizerunek tego świętego, który pomagał :)
Dziś każdy, kto przekroczył linię startu, był świętym Mikołajem :)
Bieg „Zostań Świętym Mikołajem” przeszedł już do historii, ale zapisał się pięknymi kolorowymi i uśmiechniętymi głoskami.
Dzięki temu za rok też wrócimy i w czerwcu równie licznie też pobiegniemy :)