niedziela, 13 grudnia 2015

Wpłać pieniądze, i .....biegnij

Okres przedświąteczny obfituje w biegi charytatywne i mikołajkowe, choćby tydzień temu... w pięknej pogodzie biegliśmy bieg charytatywny, a dziś w deszczu i wichurze pobiegliśmy w Parku 3 maja I Bieg Mikołajkowy.
Dojechaliśmy na niego środkami lokomocji miejskiej, na miejscu byliśmy wcześnie, za to cali mokrzy i zmarznięci.
Okazało się, że biuro zawodów jest na płycie stadionu Miejskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji.
Pod niebieskim dachem rozłożono stoły, na nich czipy i numery startowe.
Brak jakiegokolwiek kierunkowskazu, strzałki pokazującej, gdzie biuro zawodów...
Ale przecież takie małe niedopatrzenie nie popsuje nam dnia :)
Wchodzimy na stadion.
Patrzę na bieżnię i moim oczom ukazuje się błotnista breja, a nie bieżnia. W miejscu, gdzie w normalnych warunkach jest bieżnia, dziś jest jedno wielkie bagno: błoto i woda
Stanęliśmy po odbiór pakietów startowych - na pierwszy ogień Kamilki :)
Ktoś uporządkował stanowiska, oznaczając je zakresami numerów startowych. Ustawiłam się przy stoisku gdzie były prezentowane numery powyżej stu..., ale pani, która stała przede mną mówi, że tu stoją wszyscy, jak leci i nikt nie pilnuje tej kolejki.
Stoję i nic.
Kolejka się nie przesuwa, do tego ludzie coraz bardziej zirytowani.
Z upływem czasu, ilością spadającego na nasze głowy deszczu nasza irytacja rośnie.
Do rozpoczęcia biegów dla dzieci zostało dziesięć minut, a ja nadal stoję po pakiet dla Kamy.
Nareszcie ktoś wpadł na pomysł, z inicjatywy jakiegoś biegacza, że może wydać pakiety dla dzieci z dwóch stanowisk....niezależnie od numeru startowego. Przemieszczamy się oczywiście w inne miejsce i znów stoimy w kolejce... jedni wpychają się przed drugich i tak trwa ten cały bałagan.
Nareszcie udaje się odebrać numer startowy dla Kamilki.
Pakiet startowy oszołomił mnie swą zawartością ; czapka Mikołaja, koszulka i numer startowy (muszę zaznaczyć, że za koszulkę płaciło się osobno).
Kamilka poszła się przebrać do szatni, a ja stanęłam po swój pakiet startowy...
Kolejne minuty na deszczu i wietrze.
Odbieram swój numer, czip i czapeczkę :)
Przez mikrofon słyszę, że biegniemy w mikołajowych czapkach... muszę...? ...no dobra, niech będzie. Rozpoczęto pierwsze biegi dla dzieci... myślałam że organizator pójdzie po rozum do głowy i nie każe dzieciakom biegać po tej błotnistej brei, ale nie....
Maluchy, czekające na sygnał startu, stały w wodzie i błocie prawie po kostki. Fajnie... bieg z Mikołajem szkoda tylko, że po tak beznadziejnej nawierzchni. Jeden bieg za drugim... wszystko szybko, szybko...
Po dwóch biegach nastąpiła dekoracja i tu już moja cierpliwość do pseudoorganizatora tego biegu się skończyła.
Nagrody za pierwsze trzy miejsca były wręczane dzieciakom pod niebieskim daszkiem - bez podium, bez jakichkolwiek braw, oklasków.
Dzieci dostawały pucharek za pierwsze miejsce a dla drugiego i trzeciego na pucharki brakło pieniędzy... Szok.
Jak na takim biegu, w którym startują dzieci, może zabraknąć podium i pucharów dla wszystkich???
Nie wiem...
Oczywiście zapytałam pseudoorganizatora o to, czy nie ma pudła dla dzieciaków... nie uzyskałam odpowiedzi, nie omieszkałam wygłosić swojej opinii na ten temat.
W zasadzie do tej pory nie mogę uwierzyć, że osoby odpowiedzialne za organizację tego biegu aż tak pokpili sprawę .
Na tym biegu zabrakło jednej bardzo ważnej rzeczy: Zainteresowania organizatora uczestnikami tego biegu.
Miało się wrażenie, że powtarzają ci:
- Zapłaciłeś, to już cię mamy w dupie...
Przepraszam was, ale moja irytacja związana z organizacją a w zasadzie z brakiem organizacji, imprezy jest mega.
Moja Kamilka biegła 1600 m... po wodzie i błocie... bo organizator nie mógł odmierzyć mili na alejce w parku, by tam dzieciaki mogły pobiec... byłoby zdecydowanie bezpieczniej :)
Córcia dobiegła jako piąta i jestem z niej mega dumna :) Była dzielna, naprawdę.
Pobiegła pomimo tego, że sami jej nawet odradzaliśmy.
W końcu ustawiliśmy się na starcie. Nawet nie wiem, kiedy był sygnał do startu, że nie wspomnę o takim szczególe, jak brak rozgrzewki... pobiegliśmy .
Trasa bardzo fajna – wymagająca, ale fajna :)
Dwa razy górka i oczywiście stadion z super błotną nawierzchnią. Zegarek pokazał czas ruchu 47:20, „organizator” zmierzył czas 49:04... jest różnica???
Najlepszy dowód na to, do jakiego stopnia „organizator” jest skrupulatny :)
Reasumując bieg, jako bieg, to znaczy ludziska spotkani super :) Atmosfera pomiędzy nami biegaczami zajefajna, organizacja - tak jak już wcześniej napisałam - do dupy.
To najgorzej przygotowana impreza biegowa w tym sezonie, w której udało mi się pobiec....
Z czasu jestem bardzo zadowolona, z towarzystwa również... w dobry nastrój wprowadzały nas dziewczyny Ania Patura i Marta Idczak, do tego mój Maciek i dziewczyny.
Doping Karolina Oczkowska.
Jednym słowem - super ludzie :)
Dzięki, że w taką pogodę wam się chciało... gdyby organizator wykazał choć 1 % takich chęci jak my, to byłaby super impreza :)
Po dzisiejszym dniu wiem ;
  1. Bieganie w deszczu i wietrze może być fajne i nawet gigantyczne kałuże nie są straszne..
  2. To my – biegacze - tworzymy atmosferę biegu, dlatego właśnie lubię w nich uczestniczyć
  3. Kasa, jaką wpłacamy na bieg, to kasa która w żaden sposób nie odzwierciedla rangi biegu i tego, co organizator oferuje. Za dychę można zorganizować mega odjechaną imprezę, a za 30 złotych taką imprezę, o której wszyscy będą mówić niekoniecznie dobrze - przykład dzisiejsza impreza biegowa i wcześniejsza o tydzień, dla dzieciaków z Miejskiego Ośrodka Socjoterapii :)
  4. Nigdy więcej nie wezmę udziału w imprezie organizowanej przez firmę Maratończyk Pomiar Czasu.
    Dziękuję wszystkim biegającym za super atmosferę i rywalizację na trasie I Mikołajkowego Biegu w Łodzi :)



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz