Na
ten bieg świat biegowy czeka cały sezon, a niektórzy biegacze
nawet podporządkowują swoje starty pod ten jeden jedyny bieg...
oczywiście mowa tu o Bełchatowskiej Piętnastce.
Bieg
dla mnie wyjątkowy z kilku powodów, ale o tym za chwilkę.
W
świecie biegaczy 15 bełchatowska to bieg kultowy :)
Każdy
biegacz stara się stanąć na starcie, każdy do niego się
przygotowuje. Trasa biegu nie należy do łatwych - jest w zasadzie
pół na pół. Pod górkę i z górki :)
Trenowałam
do tego biegu ponad cztery miesiące.
Nie
rezygnowałam po drodze ze startów.
Były
dwa półmaratony i to tydzień w tydzień, było kilka dyszek... no
i nie obyło się bez paru piątek i takich tam nie standardowych
długości...
Co
drugi dzień, albo codziennie, niezależnie od tego, czy startowałam,
czy nie, realizowałam (a przynajmniej starałam się realizować)
plan, nad którym niedzielne wieczory spędzał nasz klubowy trener
:) Mariusz :)
Tu
w imieniu nie - tylko swoim - składam na twe ręce podziękowania za
czas poświęcony na układanie naszych planów treningowych :), za
wyliczenia temp, jakimi mamy biegać, dystansów, jakie mamy
pokonywać :)
W
tej materii, Mariusz, jesteś niezastąpiony :)
Treningi
zostały zrealizowane, niestety nie w 100%, ale miałam wyrzuty
sumienia, że nie zawsze udało się je wybiegać, ale czasem nie
można...
Choćby
się bardzo chciało, to nie można :)
Do
Bełchatowa jechaliśmy jeszcze podsumować Puchar Marszałka
Województwa Łódzkiego.
To
osiem biegów na Ziemi Łódzkiej, które odbywają się na terenie
naszego województwa, a punkty z nich zebrane układają się w
klasyfikację generalną i wiekową.
Żeby
było śmieszniej, to znalazłam taką klasyfikację w internecie na
dwa dni przed biegiem, nieświadoma, że biorę w niej udział. :)
Nie
wiedziałam, że biegi w których brałam udział są biegami,
których wyniki zaliczają się właśnie do klasyfikacji Pucharu
Marszałka.
Znalazłam
na listach w różnych klasyfikacjach swoich znajomych :)
Cieszyłam
się, bo Tygryski były na liście :)
Tak
bardzo nie wierzyłam w swoje osiągnięcia, że nie brałam zupełnie
pod uwagę faktu, że zajmuję całkiem wysokie pozycje w tych
klasyfikacjach.
Więc
jechaliśmy do Bełchatowa zmobilizowani :)
Rano
Madzia przyjechała po nas... zasiedliśmy w jej autku, po drodze
zabraliśmy Krzysztofa i mamę Madzi, która zgodziła się
przypilnować dzieci, abyśmy mogli poszaleć.
Bardzo
się cieszyłam na ten dzień... Nie mogłam się go doczekać.
Jechałam
do Bełchatowa zaliczyć 15 km, ale takiej piętnastki to ja jeszcze
nie biegłam.
Dotarliśmy
po Alka, zamieniliśmy środek lokomocji, zabraliśmy Alka i
ruszyliśmy...
Naprzód
drużyno :)
Bełchatowie!
Nadchodzimy :)
By
nie biec samemu, postanowiłam uzgodnić z Tomkiem, że może razem
pobiegniemy.
Dobrze
się biegło wspólnie Fabrykanta, to powinno być dobrze tu …
Jadąc
samochodem cały czas analizowałam trasę i wiadomość, która
dzień wcześniej otrzymałam od Mariusza na maila. Skupiona,
zdenerwowana ale też bardzo szczęśliwa.
Na
miejscu okazało się, że jest nas całkiem sporo.
Nasza
rodzinka biegowa postawiła na start w Bełchatowie i fajnie :)
Odebraliśmy
pakiety startowe, a po chwili mogliśmy podziwiać, jak Magda Ziółek
udziela wywiadu do telewizji :)
Czad!
Mamy gwiazdę w klubie :)
Po
ogólnych powitaniach i wymianie uprzejmości każdy poszedł na
rozgrzewkę …
Na
rozgrzewce Tomek dokonał aktu sabotażu i chciał mnie zabić,
podcinając mnie na pierwszych dwustu metrach wspólnej rozgrzewki.
Wyłożyłabym całkiem pięknego orła i zapewne nie wystartowałabym
w biegu, gdyby nie szybko złapana równowaga :)
Po
rozgrzewce załapaliśmy się na sesję zdjęciową u Doktorka - na
niego zawsze można liczyć :)
Mamy
piękną klubową fotkę.
Szkoda
jednak, że nie wszyscy załapali się na nią.
Do
rozpoczęcia biegu zostało już niewiele czasu, udaliśmy się na
start:)
Znaleźliśmy
strefę czasową 70-75 minut.
Ustawiliśmy
się.
Czuję
już stres startowy :)
Tomek
cały czas mówi na temat tempa, a ja każę mu nic już nie mówić...
-
A w czasie biegu mam mówić czy nie?
-
Tomek! Pamiętasz Fabrykanta? Było dobrze, tu niech też tak będzie
…
-
Dobra... gadałem, to też będę gadał :)
Wielki
huk!
To
wystrzał z armaty sygnalizuje początek rywalizacji.
Ruszyliśmy.
Jest
wąsko i strasznie ciasno.
Nie
można trzymać tempa ani wyminąć ludzi.
Nie
biegnie się komfortowo, trasa wiedzie w górę …
Biegniemy,
cały czas widzimy siebie.
Trzymam
się albo tuż za Tomkiem, albo równo z nim biegnę Pierwsze
kółeczko jest ciężkie - nie lubię biegać w kółko, czuję się
jak bym ganiała własny ogon, którego nie mam...
Biegniemy,
mijamy ludzi... drugie okrążenie, na mecie stoi Maciek, Didi
krzyczy, Magda pstryka foty.
Biegniemy.
Na
6km spotykamy Stasia. Wydaje się, że nie bardzo mu idzie. Pytamy,
czy wszystko w porządku.
-
Dobrze! - odpowiada, - To nie jest to. ...i biegniemy razem :)
Panowie dżentelmeni próbują osłaniać od wiatru, który dość
mocno wieje :)
Kończymy
drugie okrążenie.
Jest
dobrze: 47;27.
Dycha
zrobiona.
Ostatnie
kółko najtrudniejsze...
Najważniejsze
to utrzymać tempo…
Boli
mnie noga, ale wcale się nie przyznaję.
Każde
odbicie to kłujący promieniujący ból, idący od śródstopia do
kolana.
Czuję,
jak łzy napływają mi do oczu....
Mówię
do Tomka:
-
Jak będzie trzynasty kilometr, to mi powiedz...
-
Dobra :)
Tomek
cały czas mówi, jak biec technicznie.
Biegniemy
pod górkę i słyszę, jak mówi o skróceniu kroku, podnoszeniu
nogi wyżej - jak bym słyszała Mariusza...
Z
górki krzyczy:
-
Wydłuż krok! Przyspiesz!
Na
dwunastym kilometrze Staś zostaje, każe nam biec … Biegniemy.
Nawet
się nie zastanowiliśmy, czy może lepiej byłoby poczekać na niego
...
Trzynasty
kilometr Tomek mówi:
-
Widzisz Michała? …. wyprzedź go, dasz radę …
Próbuję
przyśpieszyć, ale ból nogi jest tak silny, że nie mogę :) Nie
daję rady …
Wyprzedzam
jednak Michała, teraz jakaś dziewczyna, a Tomek krzyczy:
-
Widzisz tę laskę? Wyprzedź ją!
Już
naprawdę nie mam siły, boli mnie noga.
staram
się nie myśleć o tym, ale ból nie pozwala o sobie zapomnieć.
Ciągnę
do laski, ale nie mogę... nie dam rady.
Mówię
do Tomka: -Nie mam siły...
-
Dasz radę, masz jeszcze zapas...
Tomek
się nie poddaje i cały czas mnie motywuje:)
Przed
metą namawia kibiców, by mnie dopingowali.
Dzieje
się coś niewiarygodnego!
Wszyscy
krzyczą moje imię, wbiegam na metę z czasem 1:11:10 :)
Jestem
zmęczona i trudno mi złapać oddech... po chwili dociera do mnie,
co zrobiłam. Na szyi wisi medal.
Jest
piękny, niesamowity.
Zrobiłam
to!!!
Przebiegłam
dystans 15 km w tempie poniżej 5minut.
Dla
mnie to szok :)
Nie
wierzę.
Maciek
podchodzi do mnie, mówi że jest ze mnie dumny :) Wchodzimy do hali,
dzwonię do moich dziewczyn, ale one nie odbierają.
Idę
się przebrać w suche ciuchy.
Po
chwili odnajdujemy się wszyscy :)
Każdy
z nas jest zadowolony, uśmiechnięty :)
Idziemy
coś zjeść.... Na początek coś na ząb z samochodu. Madzia
upiekła ciasto, mamy jeszcze drugie ciacho i kotlety z cieciorki :)
Ja zjadam banana :)
Po
zaspokojeniu pierwszego głodu idziemy na posiłek regeneracyjny :)
Ja
z Maćkiem stoimy po herbatę, a reszta ekipy po posiłek :) Udaje
nam się zdobyć ciepłe napoje, mamy nawet dwie kawy :) Umówmy się
ze to są kawy :)
Po
biegu bardzo mi nawet smakuje ten napój i nie przeszkadza mi t, że
można przez tą „kawę” czytać gazetę .
Noga
nadal mnie boli, ale już gości uśmiech na twarzy.
Dotarło
do mnie, że to zrobiłam poniżej godziny piętnaście.
To
dla mnie czad!!!
Po
posiłku idziemy na halę, tam będzie - jak to Jagoda powiedział -
koronacja :)
Na
wstępie wita nas pan, który zapowiada występ zespołu tanecznego,
na środek wychodzą dziewczynki, które tańczą. Troszkę to
chaotyczne i niedopracowane, ale dzieci mają pasję i bawią się
świetnie :)
My
też bawimy się świetnie, sącząc szampana z plastikowych
kubeczków :)
Może
to nie jest zbyt sportowe, ale czymś trzeba uczcić zamknięcie
sezonu biegowego i życiówki w klubie :)
A
że jesteśmy ludźmi z krwi i kości, to pijemy szampana :)
Pierwsze
medale trafiają do zwycięzców...
Na
pudle stoi nasza koleżanka:) Zuzia Mokros …
Gwiazdeczka
nasza w swojej kategorii wiekowej była druga :)
Dalej
panowie, później znów Panie …
K30.
Siedzę sobie, a Tomek Markiewicz puka mnie w ramię i mówi:
-
No idź!
Patrzę
na niego i na ekran wyświetlający wyniki a tam jak byk! III miejsce
Katarzyna Suska.
Idę,
ale nie wierzę. Spoglądam na ekran, no ja :)
Staję
na pudle zaskoczona i bardzo szczęśliwa.
W
18-tej edycji na swoim debiucie na tej trasie … nie... to jakiś
cud :)
Odbieram
nagrodę :)
Cały
czas nie wierzę w to, co się stało :)
Łzy
wzruszenia popłynęły :)
Ale
jestem szczęśliwa.
Następne
kategorie i na pierwszym miejscu staje nasza Jadzia Wiktorek :) Super
…
W
18-tej edycji ulicznego biegu Bełchatowskiej Piętnastki zostają
rozdane …
Teraz
czas na finał Pucharu marszałka ….
Kobiety
kategoria Open …
Czwarte
miejsce jest moje … nie wierzę …
Miałam
być szósta.
Jak
to się stało, że jestem czwarta?
Odbieram
wielki puchar, naprawdę!
Puchar
mierzy co najmniej pół metra!
Jest
ogromny!
Teraz
kategorie wiekowe... K30.
Jestem
na drugim miejscu woow! …
cieszę
się jak dziecko - naprawdę mega dzień...
Odbieram
puchar, kolejne gratulacje i jestem szczęśliwa jak nigdy...
A
wiecie co jest najpiękniejsze z tego całego pucharowego dnia?
… to
to że wszyscy klubowicze obecni byli na dekoracji cieszyli się ze
mną, jakby to oni odbierali te puchary :)
Szczere
szczęście, szczere gratulacje, płynące z ust naszej klubowej mega
zwariowanej rodzinki, to dopełnienie tych trzech pucharów :)
Nasza
wizyta w Bełchatowie dobiega końca, wsiadamy do samochodu i
jedziemy...
Aby
nie było zbyt łatwo, jedziemy nie tak, jak mieliśmy i na stacji
zawracamy, ale postój kończy się zakupem chmielowej zupy :) W
samochodzie sączymy ten napój izotoniczny, pełen witamin i wracamy
do domu:) W domku przyjmuję kolejne gratulacje od dzieci i rodziny..
Zastanawiam się, gdzie postawić pucharki....
To
wyniki naszej rodzinki biegowej:
Daniel
Romanowicz 0:54:00 (życiówka) 21.m OPEN
Maciej
Jagusiak 0:56:47 (życiówka) 4.m M30 w Pucharze Marszałka
Zuzia
Mokros 0:59:50 - (życiówka) 2.m K20
Tomasz
Markiewicz 1:00:02 (życiówka)
Grzegorz
Kubicki (senior) 1:02:27-
Aleksander
Korzeniowski 1:03:20 (życiówka)-
Krzysztof
Podgański 1:05:46
Janusz
Milczarek 1:07:23 (życiówka) 11.m M50 w Pucharze Marszałka
Grzegorz
Qubik Kubicki 1:10:52 17.m M30 w Pucharze Marszałka
Katarzyna
Suska (życiówka) 1:11:10 - 3.m K30; 4.m OPEN i 2. K30 w Pucharze
Marszałka
Tomasz
Wybor 1:11:10 (życiówka)
Stanisław
Laszczak 1:13:20 12.m M60 w Pucharze Marszałka
Magdalena
Ciepłuch -Szmytkowska 1:13:55 (życiówka)
Dariusz
Wlaźlik 1:13:55 (życiówka)
Krzysztof
Borys 1:14:35
Monika
Knoppek 1:15:53 (życiówka)
Magda
Ziółek 1:15:53
Grzegorz
Kordelas 1:19:17 - 4.m M60 w Pucharze Marszałka
Jadzia
Wiktorek 1:27:53 - 1.m K60; 1.m K60 w Pucharze Marszałka
Z
tego miejsca serdecznie dziękuję wszystkim zarażonym biegowym
wirusem, szczególnie Dorocie Gapys, Ambitnym Tygrysicom, Michałowi
Kowalczykowskiemu, Krzysztofowi Lewandowskiemu, Robertowi Badylowi
Sobczakowi ,Grupie biegowej NR, a przede wszystkim całemu mojemu
klubowi :) , Annie Ketner, jej mężowi i każdemu, kogo spotkałam
przez te półtora roku swojej biegowej choroby, a był dla mnie
motywacją, wzorem.
Małgosiu!
Aniołku
mój biegowy!
Bez
ciebie ten dzień by nigdy nie nastąpił. To ty przekazałaś mi
tego bakcyla :)
Ale
bardzo Ci za tą chorobę dziękuję.
Reasumując
- ten dzień był mega pozytywny, organizacja biegu dla mnie bez
zarzutu, choć możnaby przeorganizować troszkę punkt z wodą …
więcej kubeczków !!!
Kochani
organizatorzy! To bieg, na którym biegacze biją rekordy szybkości.
Wypadałoby zadbać o wodę tak, by nie tracili cennych sekund :)
Dziękuję
wszystkim za obecność, za wsparcie i za ciepłe słowa :)
Czesio
zamieszkał w pucharze :)