poniedziałek, 24 listopada 2014

Pełnoletni bieg...i trzy puchary

Na ten bieg świat biegowy czeka cały sezon, a niektórzy biegacze nawet podporządkowują swoje starty pod ten jeden jedyny bieg... oczywiście mowa tu o Bełchatowskiej Piętnastce.
Bieg dla mnie wyjątkowy z kilku powodów, ale o tym za chwilkę.
W świecie biegaczy 15 bełchatowska to bieg kultowy :)
Każdy biegacz stara się stanąć na starcie, każdy do niego się przygotowuje. Trasa biegu nie należy do łatwych - jest w zasadzie pół na pół. Pod górkę i z górki :)
Trenowałam do tego biegu ponad cztery miesiące.
Nie rezygnowałam po drodze ze startów.
Były dwa półmaratony i to tydzień w tydzień, było kilka dyszek... no i nie obyło się bez paru piątek i takich tam nie standardowych długości...
Co drugi dzień, albo codziennie, niezależnie od tego, czy startowałam, czy nie, realizowałam (a przynajmniej starałam się realizować) plan, nad którym niedzielne wieczory spędzał nasz klubowy trener :) Mariusz :)
Tu w imieniu nie - tylko swoim - składam na twe ręce podziękowania za czas poświęcony na układanie naszych planów treningowych :), za wyliczenia temp, jakimi mamy biegać, dystansów, jakie mamy pokonywać :)
W tej materii, Mariusz, jesteś niezastąpiony :)
Treningi zostały zrealizowane, niestety nie w 100%, ale miałam wyrzuty sumienia, że nie zawsze udało się je wybiegać, ale czasem nie można...
Choćby się bardzo chciało, to nie można :)
Do Bełchatowa jechaliśmy jeszcze podsumować Puchar Marszałka Województwa Łódzkiego.
To osiem biegów na Ziemi Łódzkiej, które odbywają się na terenie naszego województwa, a punkty z nich zebrane układają się w klasyfikację generalną i wiekową.
Żeby było śmieszniej, to znalazłam taką klasyfikację w internecie na dwa dni przed biegiem, nieświadoma, że biorę w niej udział. :)
Nie wiedziałam, że biegi w których brałam udział są biegami, których wyniki zaliczają się właśnie do klasyfikacji Pucharu Marszałka.
Znalazłam na listach w różnych klasyfikacjach swoich znajomych :)
Cieszyłam się, bo Tygryski były na liście :)
Tak bardzo nie wierzyłam w swoje osiągnięcia, że nie brałam zupełnie pod uwagę faktu, że zajmuję całkiem wysokie pozycje w tych klasyfikacjach.
Więc jechaliśmy do Bełchatowa zmobilizowani :)
Rano Madzia przyjechała po nas... zasiedliśmy w jej autku, po drodze zabraliśmy Krzysztofa i mamę Madzi, która zgodziła się przypilnować dzieci, abyśmy mogli poszaleć.
Bardzo się cieszyłam na ten dzień... Nie mogłam się go doczekać.
Jechałam do Bełchatowa zaliczyć 15 km, ale takiej piętnastki to ja jeszcze nie biegłam.
Dotarliśmy po Alka, zamieniliśmy środek lokomocji, zabraliśmy Alka i ruszyliśmy...
Naprzód drużyno :)
Bełchatowie! Nadchodzimy :)
By nie biec samemu, postanowiłam uzgodnić z Tomkiem, że może razem pobiegniemy.
Dobrze się biegło wspólnie Fabrykanta, to powinno być dobrze tu …
Jadąc samochodem cały czas analizowałam trasę i wiadomość, która dzień wcześniej otrzymałam od Mariusza na maila. Skupiona, zdenerwowana ale też bardzo szczęśliwa.
Na miejscu okazało się, że jest nas całkiem sporo.
Nasza rodzinka biegowa postawiła na start w Bełchatowie i fajnie :)
Odebraliśmy pakiety startowe, a po chwili mogliśmy podziwiać, jak Magda Ziółek udziela wywiadu do telewizji :)
Czad! Mamy gwiazdę w klubie :)
Po ogólnych powitaniach i wymianie uprzejmości każdy poszedł na rozgrzewkę …
Na rozgrzewce Tomek dokonał aktu sabotażu i chciał mnie zabić, podcinając mnie na pierwszych dwustu metrach wspólnej rozgrzewki. Wyłożyłabym całkiem pięknego orła i zapewne nie wystartowałabym w biegu, gdyby nie szybko złapana równowaga :)
Po rozgrzewce załapaliśmy się na sesję zdjęciową u Doktorka - na niego zawsze można liczyć :)
Mamy piękną klubową fotkę.
Szkoda jednak, że nie wszyscy załapali się na nią.
Do rozpoczęcia biegu zostało już niewiele czasu, udaliśmy się na start:)
Znaleźliśmy strefę czasową 70-75 minut.
Ustawiliśmy się.
Czuję już stres startowy :)
Tomek cały czas mówi na temat tempa, a ja każę mu nic już nie mówić...
- A w czasie biegu mam mówić czy nie?
- Tomek! Pamiętasz Fabrykanta? Było dobrze, tu niech też tak będzie …
- Dobra... gadałem, to też będę gadał :)
Wielki huk!
To wystrzał z armaty sygnalizuje początek rywalizacji.
Ruszyliśmy.
Jest wąsko i strasznie ciasno.
Nie można trzymać tempa ani wyminąć ludzi.
Nie biegnie się komfortowo, trasa wiedzie w górę …
Biegniemy, cały czas widzimy siebie.
Trzymam się albo tuż za Tomkiem, albo równo z nim biegnę Pierwsze kółeczko jest ciężkie - nie lubię biegać w kółko, czuję się jak bym ganiała własny ogon, którego nie mam...
Biegniemy, mijamy ludzi... drugie okrążenie, na mecie stoi Maciek, Didi krzyczy, Magda pstryka foty.
Biegniemy.
Na 6km spotykamy Stasia. Wydaje się, że nie bardzo mu idzie. Pytamy, czy wszystko w porządku.
- Dobrze! - odpowiada, - To nie jest to. ...i biegniemy razem :) Panowie dżentelmeni próbują osłaniać od wiatru, który dość mocno wieje :)
Kończymy drugie okrążenie.
Jest dobrze: 47;27.
Dycha zrobiona.
Ostatnie kółko najtrudniejsze...
Najważniejsze to utrzymać tempo…
Boli mnie noga, ale wcale się nie przyznaję.
Każde odbicie to kłujący promieniujący ból, idący od śródstopia do kolana.
Czuję, jak łzy napływają mi do oczu....
Mówię do Tomka:
- Jak będzie trzynasty kilometr, to mi powiedz...
- Dobra :)
Tomek cały czas mówi, jak biec technicznie.
Biegniemy pod górkę i słyszę, jak mówi o skróceniu kroku, podnoszeniu nogi wyżej - jak bym słyszała Mariusza...
Z górki krzyczy:
- Wydłuż krok! Przyspiesz!
Na dwunastym kilometrze Staś zostaje, każe nam biec … Biegniemy.
Nawet się nie zastanowiliśmy, czy może lepiej byłoby poczekać na niego ...
Trzynasty kilometr Tomek mówi:
- Widzisz Michała? …. wyprzedź go, dasz radę …
Próbuję przyśpieszyć, ale ból nogi jest tak silny, że nie mogę :) Nie daję rady …
Wyprzedzam jednak Michała, teraz jakaś dziewczyna, a Tomek krzyczy:
- Widzisz tę laskę? Wyprzedź ją!
Już naprawdę nie mam siły, boli mnie noga.
staram się nie myśleć o tym, ale ból nie pozwala o sobie zapomnieć.
Ciągnę do laski, ale nie mogę... nie dam rady.
Mówię do Tomka: -Nie mam siły...
- Dasz radę, masz jeszcze zapas...
Tomek się nie poddaje i cały czas mnie motywuje:)
Przed metą namawia kibiców, by mnie dopingowali.
Dzieje się coś niewiarygodnego!
Wszyscy krzyczą moje imię, wbiegam na metę z czasem 1:11:10 :)
Jestem zmęczona i trudno mi złapać oddech... po chwili dociera do mnie, co zrobiłam. Na szyi wisi medal.
Jest piękny, niesamowity.
Zrobiłam to!!!
Przebiegłam dystans 15 km w tempie poniżej 5minut.
Dla mnie to szok :)
Nie wierzę. 
 
Maciek podchodzi do mnie, mówi że jest ze mnie dumny :) Wchodzimy do hali, dzwonię do moich dziewczyn, ale one nie odbierają.
Idę się przebrać w suche ciuchy.
Po chwili odnajdujemy się wszyscy :)
Każdy z nas jest zadowolony, uśmiechnięty :)
Idziemy coś zjeść.... Na początek coś na ząb z samochodu. Madzia upiekła ciasto, mamy jeszcze drugie ciacho i kotlety z cieciorki :) Ja zjadam banana :)
Po zaspokojeniu pierwszego głodu idziemy na posiłek regeneracyjny :)
Ja z Maćkiem stoimy po herbatę, a reszta ekipy po posiłek :) Udaje nam się zdobyć ciepłe napoje, mamy nawet dwie kawy :) Umówmy się ze to są kawy :)
Po biegu bardzo mi nawet smakuje ten napój i nie przeszkadza mi t, że można przez tą „kawę” czytać gazetę .
Noga nadal mnie boli, ale już gości uśmiech na twarzy.
Dotarło do mnie, że to zrobiłam poniżej godziny piętnaście.
To dla mnie czad!!!
Po posiłku idziemy na halę, tam będzie - jak to Jagoda powiedział - koronacja :)
Na wstępie wita nas pan, który zapowiada występ zespołu tanecznego, na środek wychodzą dziewczynki, które tańczą. Troszkę to chaotyczne i niedopracowane, ale dzieci mają pasję i bawią się świetnie :)
My też bawimy się świetnie, sącząc szampana z plastikowych kubeczków :)
Może to nie jest zbyt sportowe, ale czymś trzeba uczcić zamknięcie sezonu biegowego i życiówki w klubie :)
A że jesteśmy ludźmi z krwi i kości, to pijemy szampana :)
Pierwsze medale trafiają do zwycięzców...
Na pudle stoi nasza koleżanka:) Zuzia Mokros …
Gwiazdeczka nasza w swojej kategorii wiekowej była druga :)
Dalej panowie, później znów Panie …
K30. Siedzę sobie, a Tomek Markiewicz puka mnie w ramię i mówi:
- No idź!
Patrzę na niego i na ekran wyświetlający wyniki a tam jak byk! III miejsce Katarzyna Suska.
Idę, ale nie wierzę. Spoglądam na ekran, no ja :)
Staję na pudle zaskoczona i bardzo szczęśliwa.
W 18-tej edycji na swoim debiucie na tej trasie … nie... to jakiś cud :)
Odbieram nagrodę :)
Cały czas nie wierzę w to, co się stało :)
Łzy wzruszenia popłynęły :)
Ale jestem szczęśliwa.
Następne kategorie i na pierwszym miejscu staje nasza Jadzia Wiktorek :) Super …
W 18-tej edycji ulicznego biegu Bełchatowskiej Piętnastki zostają rozdane …
Teraz czas na finał Pucharu marszałka ….
Kobiety kategoria Open …
Czwarte miejsce jest moje … nie wierzę …
Miałam być szósta.
Jak to się stało, że jestem czwarta?
Odbieram wielki puchar, naprawdę!
Puchar mierzy co najmniej pół metra!
Jest ogromny!
Teraz kategorie wiekowe... K30.
Jestem na drugim miejscu woow! …
cieszę się jak dziecko - naprawdę mega dzień...
Odbieram puchar, kolejne gratulacje i jestem szczęśliwa jak nigdy...
A wiecie co jest najpiękniejsze z tego całego pucharowego dnia?
to to że wszyscy klubowicze obecni byli na dekoracji cieszyli się ze mną, jakby to oni odbierali te puchary :)
Szczere szczęście, szczere gratulacje, płynące z ust naszej klubowej mega zwariowanej rodzinki, to dopełnienie tych trzech pucharów :)
Nasza wizyta w Bełchatowie dobiega końca, wsiadamy do samochodu i jedziemy...
Aby nie było zbyt łatwo, jedziemy nie tak, jak mieliśmy i na stacji zawracamy, ale postój kończy się zakupem chmielowej zupy :) W samochodzie sączymy ten napój izotoniczny, pełen witamin i wracamy do domu:) W domku przyjmuję kolejne gratulacje od dzieci i rodziny.. Zastanawiam się, gdzie postawić pucharki....
To wyniki naszej rodzinki biegowej:
  • Daniel Romanowicz 0:54:00 (życiówka) 21.m OPEN
  • Maciej Jagusiak 0:56:47 (życiówka) 4.m M30 w Pucharze Marszałka
  • Zuzia Mokros 0:59:50 - (życiówka) 2.m K20
  • Tomasz Markiewicz 1:00:02 (życiówka)
  • Grzegorz Kubicki (senior) 1:02:27-
  • Aleksander Korzeniowski 1:03:20 (życiówka)-
  • Krzysztof Podgański 1:05:46
  • Janusz Milczarek 1:07:23 (życiówka) 11.m M50 w Pucharze Marszałka
  • Grzegorz Qubik Kubicki 1:10:52 17.m M30 w Pucharze Marszałka
  • Katarzyna Suska (życiówka) 1:11:10 - 3.m K30; 4.m OPEN i 2. K30 w Pucharze Marszałka
  • Tomasz Wybor 1:11:10 (życiówka)
  • Stanisław Laszczak 1:13:20 12.m M60 w Pucharze Marszałka
  • Magdalena Ciepłuch -Szmytkowska 1:13:55 (życiówka)
  • Dariusz Wlaźlik 1:13:55 (życiówka)
  • Krzysztof Borys 1:14:35
  • Monika Knoppek 1:15:53 (życiówka)
  • Magda Ziółek 1:15:53
  • Grzegorz Kordelas 1:19:17 - 4.m M60 w Pucharze Marszałka
  • Jadzia Wiktorek 1:27:53 - 1.m K60; 1.m K60 w Pucharze Marszałka

Z tego miejsca serdecznie dziękuję wszystkim zarażonym biegowym wirusem, szczególnie Dorocie Gapys, Ambitnym Tygrysicom, Michałowi Kowalczykowskiemu, Krzysztofowi Lewandowskiemu, Robertowi Badylowi Sobczakowi ,Grupie biegowej NR, a przede wszystkim całemu mojemu klubowi :) , Annie Ketner, jej mężowi i każdemu, kogo spotkałam przez te półtora roku swojej biegowej choroby, a był dla mnie motywacją, wzorem.
Małgosiu!
Aniołku mój biegowy!
Bez ciebie ten dzień by nigdy nie nastąpił. To ty przekazałaś mi tego bakcyla :)
Ale bardzo Ci za tą chorobę dziękuję.
Reasumując - ten dzień był mega pozytywny, organizacja biegu dla mnie bez zarzutu, choć możnaby przeorganizować troszkę punkt z wodą … więcej kubeczków !!!
Kochani organizatorzy! To bieg, na którym biegacze biją rekordy szybkości. Wypadałoby zadbać o wodę tak, by nie tracili cennych sekund :)
Dziękuję wszystkim za obecność, za wsparcie i za ciepłe słowa :)
Czesio zamieszkał w pucharze :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz