Będąc
małą dziewczynką pojechałam z dziadkiem i tatą na wczasy...
kiedyś można było pojechać na wczasy z zakładu pracy.
Tam
spotkałam pewnego człowieka, starszego, pełnego energii, cudownie
zakręconego...
Na
świetlicy - to takie miejsce gdzie chodziliśmy oglądać telewizję,
grać w tenisa stołowego, karty i szachy...
...stało
pianino, stare nienastrojone pianino.
Chodziłam
na około tego instrumentu nie mając pojęcia co to takiego …?
Zastanawiał
mnie i fascynował.
Pewnego
dnia podszedł do mnie ten pan - o twarzy sękatej jak pień drzewa -
i powiedział: - Umiesz grać?
Popatrzyłam
na niego wielkimi ze zdziwienia oczyma i pokręciłam głową, że
nie...
Wtedy
on otworzył ten cudowny instrument, zaczął na nim grać... później
wstał, posadził mnie na stołku i moją dłonią grał na pianinie,
spod moich palców zaczął wydobywać się dźwięk - melodia bajki
na dobranoc...
Gdy
musiałam iść do domku, byłam trochę rozczarowana, ale pan o
sękatej twarzy powiedział, że jutro też zagramy razem.
Zadowolona
i pełna energii, a jednocześnie niecierpliwa poszłam do domu spać,
nie mogąc doczekać się następnego dnia.
Na
wieczór, tuż przed kolacją, nie mam pojęcia, ile razy spytałam,
kiedy pójdziemy na stołówkę...
Gdy
już się tam znaleźliśmy, bardzo szybko zjadłam kolację i
pobiegłam na świetlicę...tam zastałam starszego pana pochylonego
nad instrumentem i szukającego czegoś w środku...
Spytałam,
czy coś zgubił, ale zaprzeczył, mówiąc, że sprawia by pianino
wydawało czyste dźwięki - dziś wiem że stroił pianino.
Gdy
już skończył, przystawił krzesło, posadził mnie na stołku,
siebie zaś na krześle i moimi dłońmi grał różne
melodie...wtedy byłam mała i nie umiałam mu podziękować.
Dziś
on już pewnie odszedł, ale ja go pamiętam i bardzo mu dziękuję,
że pozwolił mi być częścią tego instrumentu. Pozwolił poczuć
muzykę płynącą przez całe moje ciało.
Prawda
jest taka, że dziś nie gram na żadnym instrumencie, nie śpiewam,
i może to dziwne, ale nawet nie mam słuchu muzycznego.
Dziękuję
temu starszemu panu, którego twarz przypominała sękaty pień
drzewa, nauczył mnie jednej ważnej rzeczy: Niezależnie od tego, co
będziemy robić i kim będziemy, zawsze trzeba próbować i poznawać
nowe rzeczy. Zdobywać doświadczenia i przede wszystkim pozwolić,
by ludzie, którzy kiedykolwiek znaleźli się w naszym życiu, choć
na krótką chwilkę zamieszkali w naszych sercach.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz