Mieliście
kiedyś tak, że pracowaliście nad czymś całe trzy lata i jakiś
matoł zniszczył to w przeciągu kilku kliknięć...?
Wyobraźcie
sobie sytuację...
Otwieracie
sklep internetowy, pozycjonujecie stronkę na wasze słowa kluczowe,
znajduje się na początku i nagle pewnego dnia klikacie i nie ma
waszej strony...
Rozumiecie
to? Nie ma waszej strony!
Wyświetla
się jakaś gęba z dziwnym grymasem twarzy i komunikat very sorry
czy coś w
tym duchu, no przecież może człowieka trafić …
Ale
mówicie sobie: - Spoko, damy radę, może to jakieś przejściowe
trudności …
Przecież
nawet rząd ma problemy tego typu... nie?
No
to ja - szary obywatel - też mogę mieć.
Pewnie
tak, tylko mija jeden dzień, drugi dzień i pomału tracicie
cierpliwość …
a...
zapomniałam powiedzieć, że parę dni wcześniej podpisaliście
umowę na pozycjonowanie waszej strony.
No
więc dzwonią do was z firmy i pytają, dlaczego tak jest, a wy nie
wiecie...no bo skąd.
Administrator
serwera nie pisze, nikt nic nie wie, no to wy co duchy, prorocy?
Też
nic nie wiecie, trafia was na samą myśl, że waszą stronkę
wcięło.
Zakasacie
rękawy, klikacie i znajdujecie nowy serwer, stawiacie stronkę i
zapierniczacie po 24 godziny na dobę, by odzyskać wasza pozycję na
Googlach.
Ale
wcale nie jest to łatwe - mówię wam.
Od
dwóch dni próbuję to zrobić na swoim sklepie i wcale nie jest to
proste.
A
ktoś przyjdzie i powie: -...e sklep internetowy ...to bułka z
masłem, proste...
Może
by sam spróbował, co?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz