piątek, 2 marca 2012

Matka wszystkich nauk.


Szczęście, zastanawialiście się co to jest?
Czy to stan ducha?
Pewnie tak, gdyż z naukowego punktu widzenia szczęściem nazywamy emocje, spowodowaną doświadczeniami ocenionymi przez osobnika jako pozytywne. Można by dodać jeszcze, że z psychologicznego punktu widzenia można podzielić szczęście na rozbawienie i zadowolenie.
Od starożytności już próbowano wytłumaczyć ten dziwny stan świadomości...

Filozofowie, tacy jak Sokrates, dociekali istoty i natury szczęścia. Zadawali sobie pytanie, jak je osiągnąć i czym naprawdę jest. Niektórzy uważali, że szczęście w życiu ziemskim jest nieosiągalne, jest jednak nagrodą w życiu po śmierci.
Arystoteles uważał że tylko człowiek myślący, filozof , mąż stanu mogą osiągnąć stan szczęścia, gdyż człowiek jest istota myślącą i tylko to mu daje szczęście.

Jedni uważali, że można osiągnąć szczęście korzystając z życia, inni że ten wyjątkowy stan osiągniemy tylko dzięki sile charakteru, natomiast według Tomasza z Akwinu szczęście to stan bezpośredniego kontaktu z Bogiem.
Z biegiem czasów i za każdym dotykiem dłoni, lat i wieków pogląd na szczęście zmieniał się jak można by powiedzieć, że emancypował, stan ten stał się dla każdego żyjącego osobnika czymś innym.

Pewna Pani, mam nadzieję że się nie obrazi...
Abrahama Maslowa - amerykańska psycholog – uważa, że nasze szczęście zależy od tego, czy zaspokajamy potrzeby.
Jeśli jesteśmy w stanie zaspokoić potrzeby fizjologiczne, takie jak głód, pragnienie, sen, uczucie ciepła, czy też potrzebę bezpieczeństwa, przynależności , miłości i samorealizacji będziemy szczęśliwi..., ale czy na pewno?
No to chyba tyle naukowego wstępu.
Wydaje mi się, że te naukowe wywody nie do końca są słuszne, może niektóre faktycznie są jakby, może inaczej, są składowymi szczęścia - takimi składnikami do super tortu.

Wyobraźcie sobie, że pieczecie ciasto „Szczęście” .
Co tam dodacie?
Jakich ingredientów użyjecie?
Ja na sto procent dodam mnóstwo miłości i zrozumienia, przynajmniej 1 tonę wiary w ludzi, dużo gotowania, pracy rysowania wszystkiego, co lubię. Do tego rodzina, udane życie, kasa, wycieczki piesze i z wykorzystaniem przeróżnych środków lokomocji, wizyty w muzeum, książki, dobre jedzenie...
Chyba zabrakłoby kartki, ale czy to wszystko, o czym piszę, daje szczęście?
A jak czegoś zabraknie?
No jak zabraknie – powiedzmy - zrozumienia?
Już nie będziemy szczęśliwi...

Oczywiście nie bez znaczenia są również inne parametry - według niektórych neurologów szczęście pozostaje w ścisłym związku z poziomem serotoniny w synapsach jąder szwu, a także dopaminy w jądrze półleżącym oraz endorfin. Jako dowód przytacza się odczuwane szczęścia pod wpływem substancji dopaminergicznych, serotoninergicznych oraz agonistów receptora opioidowego (cokolwiek to oznacza..).

Według niektórych szczęście osiągamy wtedy, gdy mówi do nas wewnętrzna motywacja, gdy robimy to, co chcemy. Wtedy, gdy koncentrujemy się na czynności, a nie na wynikach.
Dlatego tez poczucie szczęścia jest łatwiejsze do osiągnięcia, wtedy gdy żyjemy w zgodzie ze sobą, a nie z narzuconym wyścigiem cywilizacji.
Pamiętajcie o tym...


Za dwadzieścia lat bardziej będziesz żałował tego, czego nie zrobiłeś, niż tego, co zrobiłeś.
Więc odwiąż liny, opuść bezpieczną przystań.
Złap w żagle pomyślne wiatry.
 Podróżuj, śnij, odkrywaj ”.
                                                                                              Mark Twain

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz