Życie...
kawałek
egzystencji osobnika.
...
w sumie to stwierdzenie równie dobre, jak każde
inne...
Los
nie zawsze nam sprzyja - czytanie artykułów,
książek
o pozytywnym myśleniu
pomaga na samym wstępie.
Im
częściej
po nie sięgamy,
tym gorzej się
czujemy.
Kiedy
zaczynamy analizować
swoje dotychczasowe dokonania, często
dochodzimy do zgubnych wniosków i pogrążamy
się
dalej.
Brniemy
w błotnistym,
zagmatwanym świecie
problemów wykreowanych przez siebie, przez otoczenie i Bóg jeden
wie, kogo jeszcze.
Oczywiście
są
między
tymi idiotycznie wykreowanymi problemami też te, które wymagają
pochylenia się
nad nimi i rozwiązania
ich.
Wiedzmy
jednak, że
w prawdziwych problemach, w zasadzie w rozwiązaniu
tych prawdziwych, najczęściej
zostajemy sami.
Rzadko
mamy do pomocy prawdziwego przyjaciela .
Zastanawialiście
się
kiedyś
nad taką pozycją
w literaturze?
Ile
razy kiedy coś
wam nie wychodziło,
trafiała
w wasze ręce
książka
o pozytywnym myśleniu,
o gotowym planie na życie...
Oczywiście
nie dosłownie,
ale każda
książka
podpowiada nam jak żyć...
Zastanawialiście
się,
co nam taka książka
daje?
Słowa,
które ktoś
spisał,
by pomóc innym... nie zastanawiało
was to?
Mnie
zastanawia.
Przeczytałam
kilka takich pozycji i jedyny efekt, jaki one osiągnęły,
to moja irytacja.
Że
pomimo pozytywnego myślenia,
entuzjazmu, ciężkiej
pracy i systematyczności
i innych takich...
Nie
mogę
osiągnąć
celu.
Jak
to jest, że
tym jednostkom, które tworzą
takie buble książkowe,
się
udało?
Czy
ja jestem już
totalnym nieudacznikiem, czy może
niczego nie potrafię?
Zadajemy
sobie takie pytanie coraz częściej...
aż
tracimy nadzieję.
I
co?
Kupujemy
kolejny bubel wydawniczy, stosujemy cudowne recepty na życiowe
sukcesy i znów nasza irytacja i rozczarowanie.
Ostatnio
po swoich przemyśleniach
doszłam
do wniosku, że
te bestsellery literatury robią
w naszych głowach
więcej
szkody niż
pożytku.
Zobaczcie..
ktoś
kto czyta taka receptę...
stara się,
pracuje i widzi,że to nie przynosi efektu, ale nie poddaje się,
idzie do przodu … ale nic nie osiąga.
Nie
może
złapać
wiatru w żagle..
dlaczego?
Wcale
nie dlatego, że
jest nieudacznikiem, wcale nie dlatego, że
nie potrafi...
...
po prostu dlatego, że
idzie sam... sam i nie ma pomocy znikąd.
Brak
mu środków,
na osiągnięcie
celu bo świat
nie jest książką,
a życia
nie da się
przeżyć
z „gotowcem” pod poduszką.
Sami
musimy sobie wypracować
nasze cele!
Sami!
Nie
czekajcie na to, że
ktoś
da wam gotowa receptę,
a wy jak aptekarz odmierzycie wszystko i będzie
dobrze!
Nigdy
tak nie będzie.
Każdy
z nas jest indywidualną i niepowtarzalną jednostką.
Statystycznie
i teoretycznie każdy
zasługuje
na szczęście.
Każdy!
Musimy
nauczyć
się
dostrzegać
to szczęście
i doceniać
je.
Pamiętajcie...
rynek jest taki ,że
buble wydawnicze będą
się
pojawiać
…. i będą
tacy, którzy je będą
kupować!
Tylko
zanim sięgniesz
po literaturę
tego typu, zastanów się,
czy na pewno chcesz to czytać!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz