poniedziałek, 4 lutego 2013

Chochlik...

W wielkim świecie, a może wcale nie tak wielkim...
Za wysokimi górami, a może niskimi, w pewnym ogromnym stawie, a właściwie może nie, albo tak... w wielkim stawie, pod wzburzoną taflą wody, mieszkał mały chochlik...Chochlik złośnik...
Mieszkał sobie pod liściem trzcinowym.
Mieszkał sobie tam, do momentu, gdy nad stawem pojawiła się pewna rodzina...
Do stawu zaczęły lecieć kamienie, puszki po napojach, papierki po cukierkach i inne osiągnięcia cywilizacji.
Na polanie rozbili namiot, rozpalili ognisko i bawili się świetnie.
Gdy wstali rano, przed ich namiotem znajdowała się wielka góra śmieci...
Wszyscy zastanawiali się, kto to wszystko zrobił. Nie mieli pojęcia.
Poszli do lasu, zostawiając w nim mnóstwo śmieci.
Nad stawem i w lesie zrobiło się bardzo brudno. Ptaki przestały śpiewać, zwierzęta leśne pochowały się w głąb lasu.
Chochlik postanowił działać... Zebrał śmieci z brzegu stawu i zaniósł je na stół piknikowy.
Słysząc nadchodzące kroki schował się w mchu.
Ludzie strasznie się zdenerwowali, zastanawiali się, kto im tak śmieci...
Jednak żadne z nich się nie przyznało, a nikt nie wiedział o istnieniu chochlika. Nasz chochlik był strasznie złośliwy...
Ludzie nadal śmiecili.
Gdy zaczęli się zbierać do odjazdu i spakowali swoje rzeczy, chochlik był czerwono-granatowy ze złości....
Siedział pod drzewem i myślał...
Myślał energicznie, aż powiedział w pewnej chwili sam do siebie:
- Wiem, na zawsze oduczę ich śmiecenia w lesie...
Udał się do leśnych zwierząt, które skryły się na leśnej polanie i poprosił je o pomoc.
Na samym początku zwierzaki nie bardzo chciały pomóc chochlikowi, ale dały się przekonać.
Poszli więc razem na polankę, gdzie spali ludzie, zbierając wszystkie śmieci po drodze.
Śmieci zostały wyrzucone na polankę. Wtedy okazało się, że zajmują całą polanę.
Namiot, samochód, wszystko było przykryte śmieciami.
Gdy ludzie wstali rano, nie mogli uwierzyć, sprzątnęli wszystko, wsiedli do samochodu i odjechali.
Chochlik siedział pod krzaczkiem borówki i uśmiechał się … Czy on na pewno był złośliwy?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz