Do tego biegu namówił
mnie i Maćka - Błażej :)
I za to Mu bardzo dziękuję
:)
Bieg idealny :)
Ale od początku...
Koło południa zabraliśmy
się z naszego ciepłego mieszkanka i wsiedliśmy do vana - Błażeja
wehikuł.
Za sterami naszego statku
siedziała dziś Emilka.
Świeżo upieczony pilot.
Na miejsce dojechaliśmy
szybko, szczerze mówiąc nie spodziewałam się, że to jest tak
niedaleko.
Miejscowość o świetnej
nazwie DOBRA.
Dobra to miejscowość
niedaleko Łodzi, położona na terenach Parku Krajobrazowego
Wzniesień Łódzkich.
Szczerze... tak na
początku bardzo bałam się tego biegu, bo wszyscy mówili o tym, że
tam są takie góry.
Więc mówię sobie tak
sama do siebie - jak zawsze trzeba przeprowadzić z zawodnikiem
rozmowę przed biegiem:
- Daj spokój kobieto! To
twoje pierwsze zawody w tym roku, jakoś dasz radę...
Ale w głowie gdzieś
odzywa się głos:
- Pamiętasz bieganie z
Krzysztofem”????!!!
- No pamiętam … było
ciężko a biegliśmy 10 km w tempie 5....
Boże umrę !!!
Na Zdrowiu było tak
ciężko, a tu te górki maja być jeszcze większe.
I nagle Błażej mówi:
- Widzicie te górki? Po
nich będziemy biegać …
- O matko! Jakie wysokie!
- pomyślałam.
- Umrę na 1000%
Dojechaliśmy na miejsce z
„małą” przygodą, przejechaliśmy parking, ale nasz świetny
pilot dał radę i po chwili już parkował naszym wehikułem na
parkingu.
Poszliśmy odebrać
pakiety startowe.
Numer 154... magiczny
numer :)
Może chociaż na mecie
byłabym z takim miejscem....:)
Do startu zostało jeszcze
trochę czasu, umocowałam czip do buta, poszłam do szatni i
spotkałam Anię z Sylwią … o proszę jaka niespodzianka.
W depozycie spotykam
Romana... gdzieś na sali przewinął się Łukasz i Mateusz …
Wooow! Opanowujemy DOBRĄ.
Mała rozgrzewka, toaleta
i na start :)
Wystartowaliśmy...
Trasa piękna - szkoda że
bieg jest w lutym.
Gdyby odbył się w
kwietniu, można byłoby podziwiać wracającą do życia przyrodę …
A tak, niestety, tylko
gałązki bez liści, pola puste i błoto... za to tam można zawsze
- bez względu na pogodę i porę roku - liczyć na górki :)
Pierwszy kilometr pod
górkę , drugi też, trzeci i czwarty ….
Tu wszystko jest pod
górkę... wiem - nikt nie obiecywał, że będzie łatwo ale, że
tyle pod górkę ????
Trochę błota.
Jest.
Uwielbiam błoto,
szczególnie jak nogi mi w nim grzęzną :)
Na mecie zameldowałam się
jako 146. zawodnik i 7. kobieta ;) Mogę być z siebie zadowolona...
Chyba...!
Na mecie odmeldowała się
Ania, Maciek, Sylwia, Błażej, Emilka :)
No cóż - nie umarłam...
Bawiłam się świetnie...
dawno nie biegło mi się tak dobrze, jak tu !!!
Było cudownie, nawet
pogoda dopisała, pomimo mroźnego wiatru wiejącego mi w twarz i
ucho...,które boli do chwili obecnej... :)
Ale co tam... było warto
bieg na piątkę :)
Dzięki wielkie za super
zabawę i niesamowite emocje :)
Było warto pomęczyć
troszkę mięśnie i płuca :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz