Trzeci
rok z rzędu na naszym łódzkim Zdrowiu organizowany jest Bieg
Niepodległości :)
Park
im. marszałka Józefa Piłsudskiego gromadzi w swoich objęciach
biegaczy i biegaczki.
Atmosfera
pomimo pogody jest zawsze gorąca.
Dziś
nie przeszkadzał nam nawet śnieg.
Ale
od początku...
Rano
obraz za oknem malował się biało.
Natura
w nocy postanowiła pomalować zmienić tonację oglądanego przez
nas świata poprzez silny akcent tegoż właśnie koloru.
Spadł
śnieg, padał, a potem nadal padał...
Wypiliśmy
kawę i zjedliśmy po kanapce z dżemem i banana:)
Na
miejsce biegu postanowiliśmy dobiec...
Wyszliśmy
z domu i ścieżką nad torami, trochę truchtając, trochę
maszerując, dotarliśmy na miejsce startu.
Tam
spotkaliśmy Rafała i Gabrysię, a troszkę później dotarła do
nas Madzia.
Do
startu zostało niewiele czasu, bo tylko dziesięć minut.
Poszliśmy
na start, oczywiście ustawiliśmy się na końcu.
Tak
bardzo się zagadałyśmy z Madzią, że nie wiedziałyśmy kiedy
wystrzelono na znak startu...
Ruszyliśmy...pierwszy
raz żałowałam, że ustawiłam się w takim miejscu.
Po
kilku metrach od startu zakręt...i dwieście osób próbuje pokonać
go w tej samej chwili...
Jednym
słowem ciasno...
Pomyślałam
że po pierwszym kilometrze będzie luźniej, ale niestety pomyliłam
się.
Na
niemal dziewięćset osób alejki naszego Zdrowia trochę są za
wąskie …
Do
tego kilka dość ostrych zakrętów i …
...niestety...
Dwie
pętle po alejkach, które znam jak własną kieszeń...
Jednak
coś było nie tak.
Coś,
czego nie potrafię wyjaśnić...Wiedziałam, że to nie będzie mój
bieg...
Ale
to wszystko nie jest ważne.
Ważne
jest to że śnieg nadal padał, na liściach było ślisko, a
atmosfera przyjaźni nadal gorąca.
W
czasie biegu dwa razy zaliczyłabym bliskie spotkanie z asfaltem, ale
i tak z biegu jestem zadowolona, choć śnieg w oczach, woda w butach
i wiatr na twarzy...
Nie
było życiówki, choć niektórzy moi znajomi bardzo na nią
liczyli... bieg ukończyłam w czasie 48:47jako 14. kobieta.
Na
mecie czekała na mnie ciepła herbatka, podana przez dzieci i po to
też warto było dobiec...
Jest
jeszcze jedna sprawa, dla której warto być na mecie: widok
znajomych wpadających na metę:)
Widok
nieziemski... Szczęście na twarzy tych, którzy pokonują siebie na
trasie, jest niezastąpiony :)
Po
biegu zamiana wdzianka na suche, ale najpierw foteczka klubowa
zrobiona przez Doktorka :)
Gdy
zmienialiśmy ubranka na suche, pojawiła się Ela z dzieciakami...
Nastąpiła
zmiana tematu z biegania na uratowaną nogę chomika, a do tego
dostałam milion życzeń mnóstwa kasy od dzieci Eli... pewnie to za
tego chomika :)
Poczekaliśmy
jeszcze chwilkę , pomarzliśmy …
W
biurze zawodów zobaczyliśmy wyniki i spacerkiem powróciliśmy do
domu.
Kolejny
dzień spędzony biegowo... w cudownej atmosferze, której nawet
natura dodała dziś uroku.
Śnieg
na gałązkach drzew i krzewów...kolorowe liście, pomalowane
jesienią, przebijające się pomiędzy śniegową kołderką
sprawiły, że ten dzień stał się wyjątkowo szczęśliwy i
pozytywny.
Dziękuję
wszystkim kolegom i koleżankom za atmosferę, za uśmiechy i za
doping...
Bez
was ten dzień byłby mniej barwny...
Kochanie
dałeś dziś z siebie wszystko :) jestem z ciebie dumna , dziękuję
za dzisiejszy uśmiech i wsparcie :)
III
Bieg Niepodległości uważam za udany...
Było
pięknie i zaje...fajnie.
Dziękuję
organizatorom, i wszystkim uczestnikom za dzisiejszy dzień...
Parku
na Zdrowiu! Dziękujemy!!!
Za
taką przychylną gościnę :)
Jesteśmy
szczęśliwi, że mamy takie zielone płuca w centrum miasta i możemy
po ich alejkach biegać …
OJ...
te alejki znają mnie lepiej niż ja sama ….
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz