środa, 9 listopada 2016

Warto!!!!

Jeden z ulubionych moich pisarzy Stephen King...
Zielona mila wymiotła wszystkie chusteczki u mnie w domu...
gdy wpadła w moje łapki, niedużych rozmiarów, przypadkiem zakupiona książka tego autora o tytule „Joyland”, pomyślałam, że jest dobrze... droga w tramwaju do pracy nie będzie się dłużyć...
Bohaterem jej jest Devin Jones, student college’u.
Młody, zakochany chłopak, chce zarobić na dalszą edukację i zatrudnia się na okres wakacji w lunaparku.
Po krótkim czasie zrywa z dziewczyną, która miała być tą jedyną. Gdy kończą się wakacje postanawia pozostać na następny rok, jako pracownik lunaparku z dwóch powodów. Jednym jest chęć zapomnienia o dziewczynie, która złamała mu serce. Drugim rozwiązanie zagadki „Ducha”
Nie wiedział, że w tym magicznym miejscu, jakim był lunapark, będzie musiał się zmierzyć z czymś dużo straszniejszym: brutalnym morderstwem sprzed lat, losem umierającego dziecka i mrocznymi prawdami o życiu – i tym, co po nim następuje.
W tym miejscu młody człowiek dowiaduje się, że życie nie zawsze jest proste, nie zawsze otrzymuje się od niego to, czego oczekujemy.
Nie zawsze też bywa sprawiedliwe, a ludzie którzy są obok nas, którzy żyją, mają często dwie twarze...
Piękna opowieść o miłości i stracie, o dorastaniu i starzeniu się. Powieść o empatii... czego więcej możemy chcieć ?
A... zapomniałam, to powieść o tych, którzy godzą się ze śmiercią i idą ku niej z podniesioną głową, choć ich metryka nie wskazuje na to, by aż tak dzielnie musieli kroczyć w objęcia śmierci...


„Joyland” Stephena Kinga to kryminał, horror i słodko-gorzka opowieść, która poruszy serce nawet najbardziej cynicznego czytelnika, a z empatycznego wyciśnie troszkę łez :)
Gorąco polecam !




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz