niedziela, 5 lutego 2017

Kręgle

Moja przygoda z tą dyscypliną sportu rozpoczęła się, gdy miałam cztery latka.
Wtedy to dostałam od cioci albo kogoś z rodziny dziewięć kolorowych (czerwonych, zielonych i żółtych) kręgli i dwie kule - piłki.
Moja przygoda rozpoczęła się na trawiastym podwórku, na którym z wielką pasją rozstawiałam te plastikowe kręgle i uderzałam w nie, jak granatem, czerwonymi piłeczkami.
Oczywiście nie miało to nic w spólnego z tradycyjną grą w kręgle, ale w tamtym czasie to nie miało znaczenia.
Wczoraj okazało się, że stanęłam przed kolejnym wyzwaniem. Moje doświadczenia z podwórka po trzydziestu sześciu latach mam przenieść na prawdziwą kręgielnię, taką jak oglądałam na filmach...
Nie wierzę…

No ale stało się - pojechaliśmy do „Sukcesji”.
Tam ma swoją siedzibę kręgielnia o nazwie Sky Bowling.
Muszę przyznać, że dotarcie do niej to już było wyzwanie. Gdy już udało nam się osiągnąć szczyt „Sukcesji”, miły pan w i pani zarejestrowali nas i wydali nam buty... oj jakieś inne... nie biegowe... ale gustowne.
A teraz poważnie, profesjonalna obsługa naprawdę, buciki pierwsza klasa, nowiutkie czyste, przy kliencie jeszcze odkażane.
Piątka za profesjonalizm.


Mieliśmy zarezerwowany tor 16...
Pierwszy raz na kręglach... dla mnie wszystko nowe...
Jak rzucać kulą, wiedziałam tylko z filmów...
Czas zacząć zabawę. Na początek dzieci tłumaczyły, jak się gra. Wprowadziliśmy zawodników do systemu i grę czas zacząć!!!
JUPI!!!

Pierwsza Kamilka - jak ona daje radę...?
Teraz moja kolej - oczywiście wykonuję rzut kulą i nie... nie trafiam nią w tor, tylko ucieka mi do tyłu.
Łapię ją i próbuję rzucić a w zasadzie poturlać normalnie. Nawet się udało i zbiłam kilka kręgli.
W ciągu dwóch godzin były trzy gry, mnóstwo emocji i troszkę rywalizacji....
Muszę powiedzieć, że nowe doświadczenie - gra w kręgle bardzo mi się spodobała.

Nie będę zapewne w niej mistrzem ani nie będę grać codziennie, ale chętnie się pojawię raz, może dwa razy w miesiącu na takiej kręgielni i rozegram grę w doborowym towarzystwie.
Choć nie wygrywam i nie jestem naj, to moje zadowolenie w dniu wczorajszym i zabawa były mega odjechane...


Serdecznie dziękuję mojemu Maćkowi,że wpadł na taki pomysł byśmy wylądowali na szczycie „Sukcesji” w SkyBowling i tak dobrze się bawili.
Dziękuję też samej kręgielni SkyBowling za super atmosferę, profesjonalne podejście do graczy i uśmiechnięte twarze.
Bardzo dziękuje za tak odjechany wieczór :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz