Moja
przygoda z tą dyscypliną sportu rozpoczęła się, gdy miałam
cztery latka.
Wtedy
to dostałam od cioci albo kogoś z rodziny dziewięć kolorowych
(czerwonych, zielonych i żółtych) kręgli i dwie kule - piłki.
Moja
przygoda rozpoczęła się na trawiastym podwórku, na którym z
wielką pasją rozstawiałam te plastikowe kręgle i uderzałam w
nie, jak granatem, czerwonymi piłeczkami.
Oczywiście
nie miało to nic w spólnego z tradycyjną grą w kręgle, ale w
tamtym czasie to nie miało znaczenia.
Wczoraj
okazało się, że stanęłam przed kolejnym wyzwaniem. Moje
doświadczenia z podwórka po trzydziestu sześciu latach mam
przenieść na prawdziwą kręgielnię, taką jak oglądałam na
filmach...
Nie
wierzę…
No
ale stało się - pojechaliśmy do „Sukcesji”.
Tam
ma swoją siedzibę kręgielnia o nazwie Sky Bowling.
Muszę
przyznać, że dotarcie do niej to już było wyzwanie. Gdy już
udało nam się osiągnąć szczyt „Sukcesji”, miły pan w i pani
zarejestrowali nas i wydali nam buty... oj jakieś inne... nie
biegowe... ale gustowne.
A
teraz poważnie, profesjonalna obsługa naprawdę, buciki pierwsza
klasa, nowiutkie czyste, przy kliencie jeszcze odkażane.
Piątka
za profesjonalizm.
Mieliśmy
zarezerwowany tor 16...
Pierwszy
raz na kręglach... dla mnie wszystko nowe...
Jak
rzucać kulą, wiedziałam tylko z filmów...
Czas
zacząć zabawę. Na początek dzieci tłumaczyły, jak się gra.
Wprowadziliśmy zawodników do systemu i grę czas zacząć!!!
JUPI!!!
Pierwsza
Kamilka - jak ona daje radę...?
Teraz
moja kolej - oczywiście wykonuję rzut kulą i nie... nie trafiam
nią w tor, tylko ucieka mi do tyłu.
Łapię
ją i próbuję rzucić a w zasadzie poturlać normalnie. Nawet się
udało i zbiłam kilka kręgli.
W
ciągu dwóch godzin były trzy gry, mnóstwo emocji i troszkę
rywalizacji....
Muszę
powiedzieć, że nowe doświadczenie - gra w kręgle bardzo mi się
spodobała.
Nie
będę zapewne w niej mistrzem ani nie będę grać codziennie, ale
chętnie się pojawię raz, może dwa razy w miesiącu na takiej
kręgielni i rozegram grę w doborowym towarzystwie.
Choć
nie wygrywam i nie jestem naj, to moje zadowolenie w dniu wczorajszym
i zabawa były mega odjechane...
Serdecznie
dziękuję mojemu Maćkowi,że wpadł na taki pomysł byśmy
wylądowali na szczycie „Sukcesji” w SkyBowling i tak dobrze się
bawili.
Dziękuję
też samej kręgielni SkyBowling za super atmosferę, profesjonalne
podejście do graczy i uśmiechnięte twarze.
Bardzo
dziękuje za tak odjechany wieczór :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz