Tak, jak obiecałam... 200 stron
minęło, a ja uroniłam kilka litrów łez...
Odpowiedzialną za tę sytuacje czynię
Panią Ninę George, autorkę książki pt. „ Lawendowy pokój”.
Kiedy okazało się, że jestem
szczęśliwą posiadaczką owej książki, wracając do domu nie
mogłam doczekać się chwilki, w której będę mogła zanurzyć się
w słowach tej historii.
Nadszedł czas smakowania,
degustacji...
Pochłonęła mnie bez reszty... w
sobotę zakupiona otrzymała nowe życie, dziś już została
skonsumowana, a jej smak rozlewa się po moich szarych komórkach i
robi niezły bałagan w moich myślach.
Książka napisana z niebywałym
wyczuciem słowa... każda chwila z opowieścią to prawdziwa
ekstaza, prawdziwy posiłek w najlepszej restauracji świata... ta
książka to mój spacer po Paryżu nocą...
...i nie dlatego, że opisuje Paryż
w nocy, tylko jest tak przyjemne, jak spacer w mieście miłości.
Przyznam się, że niektóre cytaty z
książki znałam, zanim książka trafiła do mojego księgozbioru.
Niezwykła powieść o miłości, życiu, cierpieniu...o szczęściu,
które doceniamy, gdy już go nie ma. O dumie, niewiedzy... o naszych
ambicjach, zranionych duszach.
Opowieść o konsekwencjach naszych
decyzji... o tym, że w miłości nie trzeba myśleć... trzeba czuć!
Miłość to taniec, któremu
powinniśmy oddać się w całości... któremu poddaje się nie
tylko ciało, ale również umysł.
Książka uczy nas czuć.
Zwraca naszą uwagę przede wszystkim
na wartość miłości, ukazując jej piękno w każdym aspekcie.
Poza miłością ukazuje książkę w
dość nietypowej roli – roli farmaceutyku.
Leku, który ma leczyć z przypadłości
życiowych... ma być medycyną na nasze złe samopoczucie, na nasze
nieudane życie... Mówi o książce, jak o wspaniałym cudownym
leku, który staje się drogowskazem... o tym, że czytając książki
stajemy się zuchwali, bo mamy własne zdanie, potrafimy czasem
powiedzieć NIE... To książka o książce, jej cudownej mocy, jej
smaku, jej wyrafinowanym wyglądzie i tajemniczości...
Krótko mówiąc - to zbiór
wyrafinowanych słów, porównań, uczuć wplecionych w piękną
historię miłości.
Która trwa nawet po śmierci...
Taka historię snuje i pozwala nam
smakować autorka „Lawendowego pokoju”.
Z całego serca polecam!
Słowa powinny kosztować....
„Kochać to czasownik, określa
czynność... zatem trzeba ją wykonać. Mniej gadać, więcej robić.
Nieprawdaż? ”
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz