Długo w mojej głowie powstawał ten
tekst, a jeszcze dłużej zastanawiałam się, czy powinien ujrzeć
światło dzienne...
Gdy zaczynałam swoją przygodę z
bieganiem, a było to kilka lat temu...
Raptem trzy :)
Nie wiedziałam wtedy, że czasem ten
amatorski sport kryje pod otoczką uśmiechów, przyjażni, zazdrość,
chorą rywalizację.
Wydawało mi się, że świat biegaczy
jest wolny od takich niskich uczuć :)
Po kilku miesiącach biegania okazało
się, że niestety nie.
Biegacze to jedna z liczniejszych w tej
chwili grup, uprawiających sport amatorsko, a niektórzy nawet
traktują to jak by byli etatowymi sportowcami :(
...ale każdy ma prawo żyć, jak chce
- nie o tym chcę pisać.
Obserwując nasze środowisko zauważa
się coraz częściej niepohamowane parcie na wynik - za wszelką
cenę. Ja nie mówię tu o tych wszystkich moich kolegach i
koleżankach, którzy ciężko pracują na swój wynik, nie.... oni
faktycznie wybiegają swoje wyniki.
Mówię o nieuczciwości o stosowaniu
chwytów, które są niesportowe.
Bieganie przestaje być fair play...
Nie ma miejsca dla uczciwosci.
Dlaczego tak się dzieje??
Chyba dlatego, że chcemy osiągać
wszystko szybko... jesteśmy coraz mniej cierpliwi.
Z jednej strony staramy się pokazać,
jacy jesteśmy zaangażowani w uprawianie sportu, ale z drugiej
strony, jak już mamy dać więcej od siebie i trochę poczekać na
rezultat, to już nie chcemy.
Już teraz!
Natychmiast!
Motto wielu biegaczy...
Może trochę pokory?
Wszystko ma swoje miejsce, czas i
przebieg …
Nawet życie człowieka zaczyna się od
narodzin, zaczynamy chodzić, a dopiero później
biegać …
nawet przygotowanie posiłku ma swój
przebieg - tego nie przeskoczymy.
Jeżeli komuś wydaje się, że jest w
stanie obejść któryś z etapów, to mówię mu z tego miejsca -
zapłaci za to wcześniej czy później...
Kochani! Nie jest ważne, jak wysoko
znajdujesz się w klasyfikacji, który jesteś na mecie.
Ważne jest to, jak do tego dochodzisz.
Ważne jest, by być wobec swoich
rywali i siebie w porządku. Wiedzieć, że pot wylany na treningu
przyniósł efekt.
Nie leki, nie kolega, który biegnie z
twoim numerkiem dla wyniku....
Ważne jest to, ile ty, dokładnie TY,
dałeś z siebie.
Możesz przesunąć się w klasyfikacji
o dwa miejsca, ale wiedząć, że to twoja ciężka praca cię tam
pchnęła, będzie to o wiele bardziej wartościowe osiągnięcie,
niż jeśli przesuniesz się w niej o dziesięć, ale nie za swoim
udziałem.
Nie wiem, czym kierują się biegający,
którzy biegną tylko na pokaz.
Przepraszam - nie nazwę ich
biegaczami, bo to określenie przeznaczone jest dla tych, którzy do
sportu podchodzą z uczciwoscią, by przezwyciężać swoej słabości.
By pracować nad swoim ciałem i
charakterem.
Chciałabym, aby moje wyobrażenie o
bieganiu i biegaczach z początków mojej przygody biegowej mogło
jak najszybciej wrócić do punktu wyjścia... Radości z biegania i
zdrowej rywalizacji.
Nie chcę, byście odebrali ten tekst
jak atak na biegających...
Chcę, abyście zwrócili uwagę w
swoim otoczeniu na ludzi, którzy biegają.
By pokazywać, jak fajnie jest wygrać,
ale wygrać uczciwie, bez chemii i oszustwa :) tak jak należy. By
dumnie móc powiedzieć: - Biegam i jestem dumny z moich wyników.
Choć może dużo czasu zajmuje
pokonanie bariery 50 minut na dystansie 10 km, ale sam tego dokonam!
Ja, moje nogi i moja głowa :)
Bo to jest w bieganiu najważniejsze,
nie miejsce w klasyfikacji i nie miejsce na mecie.
Tak zwane „pudło” lepiej smakuje,
gdy jest wynikiem ciężkiej pracy :)
Powodzenia i do zobaczenia na scieżkach
biegowych :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz