Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy,
piękna idea, która towarzyszy nam od 23 lat.
Właśnie jesteśmy po wielkim finale.
Z niecierpliwością oczekiwałam
niedzieli.
Jadąc do pracy rano przygotowałam
sobie kilka monet - „piątek i „dwójek”, by mieć na wypadek
napotkania wolontariuszy zbierających do puszek... Jakie było moje
zdziwienie, gdy na przystanek tramwajowy doszłam nie zagadnięta
nawet przez jednego wolontariusza.
Gdy dotarłam do pracy, odwiedzając po
drodze sklep spożywczy, czynny w niedzielę i nikt nie podszedł do
mnie z puszką, zaczęłam zastanawiać się, czy czasem nie
pomyliłam niedziel.
Po powrocie do domu postanowiliśmy
pojechać do Manufaktury, w nadziei że będzie się tam coś fajnego
działo...około 18-tej, czyli w zasadzie powinno się jeszcze
dziać...
...no działo się.
Po raz kolejny strażacy organizowali
zjeżdżanie na linie w dół, po raz kolejny wystawa motocykli,
udzielanie pierwszej pomocy (to akurat jest i będzie zawsze
potrzebne).
Koncert na Rynku i koncert w środku
Manufaktury.
Chciałam wrzucić pieniążki do
puszki, ale nie mogłam zlokalizować wolontariuszy.
Gdy już udało się namierzyć
gwardię Owsiaka, okazało się że w zasadzie to my im
przeszkadzamy. Wcale nie są zainteresowani zbiórką pieniędzy,
raczej towarzyską rozmową ze znajomymi, a wychodziło, że człowiek
tylko się narzuca.
Dzień miał być piękny udany, jak
zawsze w dniu orkiestry. Miała być zabawa i nawet pogoda miała nam
nie popsuć humorów, jednak okazało się zupełnie co innego.
Nie wiem jak wy, ale ja mam wrażenie,że
ta samonapędzająca się maszyna niestety przestaje już pracować...
trybiki po 23 latach zaczęły się wycierać i nie były dawno
oliwione.
Od 23 lat to wygląda tak samo... a w
zasadzie to źle mówię - z roku na rok wygląda biedniej.
Nie ma świeżości w tym, co jest
organizowane, zaczyna się Orkiestra zlewać z innymi imprezami
masowymi.
Malowanie twarzy, stare motocykle,
strażacy, grupy rekonstrukcyjne... to sprawiło że Wielka Orkiestra
traci na swoim wizerunku. Brakuje jej takiego przysłowiowego
kopniaka w tyłek, by znów nas porwać i zadziwić.
Dlaczego Orkiestra odniosła taki
sukces?
Bo była inna , wyjątkowa.
Bo dawała poczucie solidarności.
Dawała uśmiech! Radość i nadzieję
! Wiarę, że jednak możemy.
Pamiętam rzesze wolontariuszy,
uśmiechniętych, zachęcających do wrzucania do puszek datków... a
wczoraj wolontariusze sprawiali wrażenie bardzo nieszczęśliwych,
smutnych...
Moim zdaniem czas najwyższy coś
zmienić... ta formuła niestety już nie jest atrakcyjna...
Wiem - zaraz odezwą się głosy
wszystkich ludzi, że nieprawda, że jest OK.
Ale zanim to zrobicie, a bardzo was
proszę, nie piszcie pochopnie, zastanówcie się dlaczego poszliście
na Orkiestrę pierwszy raz i jak ona wyglądała, a jak wygląda
teraz?
Bądźcie przed sobą uczciwi. Ja nie
neguje potrzeby grania :)
Jestem zawsze na Orkiestrze i zawsze na
niej będę …
Będę ją zawsze wspierać. Tylko czy
nie powinno się w niej coś zmienić?
Czy nie byłoby cudownie, gdyby znów
nas czymś zaskoczyła tak jak dawniej...?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz