poniedziałek, 12 stycznia 2015

Moje zdanie

Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy, piękna idea, która towarzyszy nam od 23 lat.
Właśnie jesteśmy po wielkim finale.

Z niecierpliwością oczekiwałam niedzieli.
Jadąc do pracy rano przygotowałam sobie kilka monet - „piątek i „dwójek”, by mieć na wypadek napotkania wolontariuszy zbierających do puszek... Jakie było moje zdziwienie, gdy na przystanek tramwajowy doszłam nie zagadnięta nawet przez jednego wolontariusza.
Gdy dotarłam do pracy, odwiedzając po drodze sklep spożywczy, czynny w niedzielę i nikt nie podszedł do mnie z puszką, zaczęłam zastanawiać się, czy czasem nie pomyliłam niedziel.
Po powrocie do domu postanowiliśmy pojechać do Manufaktury, w nadziei że będzie się tam coś fajnego działo...około 18-tej, czyli w zasadzie powinno się jeszcze dziać...

...no działo się.
Po raz kolejny strażacy organizowali zjeżdżanie na linie w dół, po raz kolejny wystawa motocykli, udzielanie pierwszej pomocy (to akurat jest i będzie zawsze potrzebne).
Koncert na Rynku i koncert w środku Manufaktury.
Chciałam wrzucić pieniążki do puszki, ale nie mogłam zlokalizować wolontariuszy.
Gdy już udało się namierzyć gwardię Owsiaka, okazało się że w zasadzie to my im przeszkadzamy. Wcale nie są zainteresowani zbiórką pieniędzy, raczej towarzyską rozmową ze znajomymi, a wychodziło, że człowiek tylko się narzuca.
Dzień miał być piękny udany, jak zawsze w dniu orkiestry. Miała być zabawa i nawet pogoda miała nam nie popsuć humorów, jednak okazało się zupełnie co innego.
Nie wiem jak wy, ale ja mam wrażenie,że ta samonapędzająca się maszyna niestety przestaje już pracować... trybiki po 23 latach zaczęły się wycierać i nie były dawno oliwione.
Od 23 lat to wygląda tak samo... a w zasadzie to źle mówię - z roku na rok wygląda biedniej.
Nie ma świeżości w tym, co jest organizowane, zaczyna się Orkiestra zlewać z innymi imprezami masowymi.

Malowanie twarzy, stare motocykle, strażacy, grupy rekonstrukcyjne... to sprawiło że Wielka Orkiestra traci na swoim wizerunku. Brakuje jej takiego przysłowiowego kopniaka w tyłek, by znów nas porwać i zadziwić.
Dlaczego Orkiestra odniosła taki sukces?
Bo była inna , wyjątkowa.
Bo dawała poczucie solidarności.
Dawała uśmiech! Radość i nadzieję ! Wiarę, że jednak możemy.
Pamiętam rzesze wolontariuszy, uśmiechniętych, zachęcających do wrzucania do puszek datków... a wczoraj wolontariusze sprawiali wrażenie bardzo nieszczęśliwych, smutnych...
Moim zdaniem czas najwyższy coś zmienić... ta formuła niestety już nie jest atrakcyjna...
Wiem - zaraz odezwą się głosy wszystkich ludzi, że nieprawda, że jest OK.
Ale zanim to zrobicie, a bardzo was proszę, nie piszcie pochopnie, zastanówcie się dlaczego poszliście na Orkiestrę pierwszy raz i jak ona wyglądała, a jak wygląda teraz?

Bądźcie przed sobą uczciwi. Ja nie neguje potrzeby grania :)
Jestem zawsze na Orkiestrze i zawsze na niej będę …
Będę ją zawsze wspierać. Tylko czy nie powinno się w niej coś zmienić?
Czy nie byłoby cudownie, gdyby znów nas czymś zaskoczyła tak jak dawniej...?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz