czwartek, 22 stycznia 2015

Zmieniamy się.

Ostatnio spędzam dość sporo czasu w środkach lokomocji miejskiej.
Był czas w którym obserwowałam, kiedy wsiadałam do takiego pojazdu, że wszyscy uczestnicy podróży mieli słuchawki w uszach...
Od jakiegoś czasu obserwuję tendencję wzrostową w czytaniu książek...
Tak.
Dobrze przeczytaliście - nie w słuchaniu, a w czytaniu... i co mnie bardzo cieszy, nie są to elektroniczne książki tylko papierowe...
Te z duszą, zapachem i odpowiednim ciężarem... te które można poczuć wszystkimi zmysłami...
Nie mam nic przeciwko elektronicznym.
I takie też nadają się do czytania i cieszę się, jak widzę młodych ludzi zaczytanych w nich...
Ja jednak jestem konserwatystką w tej dziedzinie... uwielbiam książki, ich zapach.
Lubię pod palcami czuć teksturę papieru, poczuć zapach drukarskiej farby... no takie małe zboczenie :)
Gdy widzę ludzi, jadących do pracy bądź z pracy, zaczytanych, a na ich twarzach maluje się odprężenie pod wpływem słowa czytanego, odczuwam radość...
Budzi się we mnie nadzieja, że jednak potrafimy być otwarci , potrafimy czuć i współczuć... że nie tylko nasz los nas interesuje. Dodatkowo zauważam i tu muszę powiedzieć z przykrością, że młodzieży w tej grupie nie ma. Szkoda, gdyż książki kształtują naszą wyobraźnię, wzbogacając nasze słownictwo, ukazują jaki nasz język potrafi być piękny, ile można nim wyrazić.
Książki przenoszą nas do innego świata, to taki inny wymiar, w którym możemy poczuć dotknięcie bohaterów powieści, stać się jednym z nich... przeżywać przygody, zawody miłosne, radości, „będąc nim”.
Ale po zamknięciu książki, stajemy się znów panią, panem X.
Ale wracając do mojej obserwacji, to muszę się przyznać, że im więcej książek w autobusie, tym podróżuje mi się lepiej.
Po pierwsze nie czuje na sobie wzroku wszystkich podróżnych, gdyż każdy robi to, co ja... czyta :)
Po drugie jest tylko ciche pomrukiwanie silnika bądź mantryczny stukot w tramwaju, który po przeczytaniu kilku linijek wcale nie przeszkadza...
Podróż staje się przyjemna, a czas spędzony na niej wykorzystany w sposób nader kulturalny :)
Kiedyś nie lubiłam podróży miejskimi środkami transportu publicznego, teraz jednak coraz częściej zaczynam patrzeć na nie z innej perspektywy...
Nie traktuję podróży jak straty czasu, jedynie jako czas na przeczytanie kilku stron w książce, zerknięcie czasem w okno, by zobaczyć, kiedy trzeba wysiąść.... Zrelaksowanie się przed pracą lub przed powrotem do domu,
To mój czas, tylko dla mnie, zakłócony czasem lekkim stuknięciem w ramię i pytaniem:
- Przepraszam, poproszę bilet do kontroli …
:)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz