Kolejna
powieść Marka Krajewskiego, która wpada w moje ręce dzięki Panu
Jagodzie, to „Liczby Charona”.
Charon,
przewoźnik zmarłych dusz, strażnik podziemnego świata, jedyny
łącznik pomiędzy dwoma światami. Przedstawiany często jako siwy
mężczyzna, stojący w łodzi.
Przewoził
dusze łodzią za jednego obola.
W
zasadzie to postać budząca lęk. Co wspólnego mają Charon, liczby
i kryminał?
No
tak... może zacznijmy od początku...
Powieść
Krajewskiego umiejscowiona jest w przedwojennym Lwowie. Jej bohaterem
jest Popielski.
Historia
rozpoczyna się w momencie, kiedy to nasz bohater zostaje wydalony z
policji za niesubordynację.
Odnajduje
go Renata, piękna młoda kobieta, której Popielski kilka lat
wcześniej udzielał korepetycji przed maturą. Ta prosi swojego
profesora o pomoc w rozwikłaniu zagadki zniknięcia swojej
chlebodawczyni.
W
tym czasie policja próbuje rozwikłać tajemnicze zbrodnie,
popełniane we Lwowie. Do każdej zbrodni dołączony jest list,
którego treść jest dość tajemnicza a język „wyszukany”.
Popielski
zostaje zatrudniony przez syna zamordowanej kobiety jako prywatny
detektyw.
Sprawa
kryminalna, prowadzona przez policję, wydaje się nie do
rozwiązania. Hebrajskie pismo, ofiary i brak jakichkolwiek tropów.
Policja postanawia skorzystać z logicznych i językowych zdolności
i umiejętności Popielskiego. Zatrudnia go w charakterze
konsultanta.
Ale
wszystko się komplikuje....
Popielski
dostaje możliwość rehabilitacji i powrotu do pracy za którą
tęskni...Choć podobnież znając pewien kod można stać się
Bogiem, mając wzór można wszystko wyliczyć, to natura
Popielskiego nie pozwala mu na proste i nieskomplikowane
poprowadzenie sprawy i swojego tak zagmatwanego życia.
W
tej powieści Popielski dostaje szansę na nowe życie, możliwość
rehabilitacji, ale czy z nich skorzysta????
Gdybyśmy
wypowiedzieli słowa starożytnego filozofa Pitagorasa „Wszystko
jest piękne dzięki liczbie”, wydawałoby się, że życie powinno
być proste...
I
tak w zasadzie jest życie jest liczbą, jest proste i znając
tajemny wzór, można odczytać z liczb to, co nas czeka w
przyszłości. Tak uważał bohater powieści.
Książka
o ciekawej konstrukcji... dość zaskakującej. Początek to wywiad w
telewizji z laureatem Nagrody Abla, kończy się dalszym ciągiem
wywiadu telewizyjnego.
Język
czysty, piękny, z eleganckim wtrącaniem łaciny... to chyba
najbardziej lubię w tych powieściach.
Delikatny
wątek miłosny, który ma wielkie znaczenie dla akcji, a ogromne dla
życia Popielskiego.
Okazuje
się że nasz bohater jednak nie ma szczęścia w miłości...
Książkę
czyta się szybko - cztery dni jazdy do pracy... Polecam gorąco :)
„Liczby
Charona” potrafią zaskoczyć, zainteresować i czasem strasznie
zdenerwować, ale zapewniam - czytając nie będziecie się nudzić …
Z
każda książką nabieram większego szacunku do Popielskiego, na
samym początku strasznie mnie irytował, teraz szanuje jego umysł,
zdolności matematyczne i językowe, jego sposób bycia. Potrafi być
dżentelmenem, ale potrafi również być złym mężczyzna.
Jest
niestety bezkompromisowy i kiedy już nienawidzi, to z całego serca,
kiedy kocha, to całym sobą, ale niestety nie potrafi wybaczać :)
Więc
co mają wspólnego Liczby i Charon z powieścią ?
Trochę
przed wami odkryłam, ale resztę sprawdźcie
czytając...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz