niedziela, 25 października 2015

Szakal po raz trzeci

Po raz trzeci pokonałam dziś Półmaraton Szakala.
Malownicze lasy były dziś przychylne dla całej naszej drużyny...
Ale od początku.
Rano dobre pożywne śniadanko i nawadnianie.
Aby nie było zbyt fajnie, od samego rana bolała mnie głowa.
Około 10:30 podjechała po nas Magda z Alkiem. Szybko załadowaliśmy się do samochodu, a Alek pędził jak strzała, cobyśmy zdążyli z Maćkiem odebrać pakiety startowe. Na miejscu pod biurem zawodów czekała Sylwia z Bartkiem. Odebraliśmy numery startowe. Ja 111, a Maciek 444.
Super numer startowy! Fajnie byłoby przybiec na metę jako 111 !
Pod biurem zawodów spotkaliśmy Jagodę, Janusza.
Gdy odbierałam swój numer, spotkałam Magdę Ziółek. Numer startowy przypięty - czas na banana, a po bananie czas na rozgrzewkę - kółeczko wokół stawów.
O 12:00 startujemy!
Gdy tak stoimy i rozmawiamy o istotniejszych i błahych sprawach, na rowerze dołącza do naszej grupy nasz niezastąpiony trener Mariusz.
Chwilka na pogaduchy i idę na start razem z Magdą .
Wcześniej dowiadujemy się, że jesteśmy tylko dwie z klubu więc biegniemy dla drużyny !
Do startu zostały dwie minuty. Słuchamy i wykonujemy odliczanie i... ...poszłyśmy, a w zasadzie pobiegłyśmy :)
Na początku biegniemy z górki, staram się biec równo, ale trochę chyba mi nie wychodzi. Teraz trochę pod górkę i oto mój ulubiony kawałek trasy.
Drzewa po obu stronach, dotknięte pędzlem przez panią jesień, wyglądają bajecznie :)
Uwielbiam te kolory - są niepowtarzalne :)
Biegnę dalej.
Nie zwracam uwagi na to, na którym kilometrze, ale spostrzegam, że stoi Krzysio Borys i robi zdjęcia.
Biegnę dalej, na mostku stoi Mariusz (zostawiam mu rękawiczki) i Madzia, która robi zdjęcia.
Szpital. No... to pokonana prawie połówka trasy, tylko, że ta łatwiejsza.
Zaczynają się górki.
Dopiero przed parowami dogonił mnie pierwszy pan :) Nieskromnie przyznam, cieszyło mnie to.
Biegnę... pokonuję parowy, ale pod jedną górę wchodzę... tu dogania mnie Jagoda.
Po chwili dogania mnie Łukasz.
Biegnę i mam wrażenie, że wcale nie posuwam się do przodu.
Staram się wykrzesać z siebie jeszcze trochę energii, jem swoja galaretkę i swojego bombowego drinka.
Biegnę sobie kolorowym pięknym lasem, pod nogami Pani Jesień rozłożyła dla wszystkich biegaczy kolorowy dywan z liści, na niektórych odcinkach niebezpieczny, ale za to bardzo piękny. Lubię ten bieg z dwóch powodów: pierwszy to wymagająca trasa, a drugi to piękny, kolorowy las.
Do mety zostało jakieś trzy kilometry.
Staram się nie poddawać... dobiegam do stawów - bardzo lubię ten odcinek. Przypomina mi wspólne treningi z moim aniołem biegowym – Małgosią.
Obiegamy stawy i już z górki :)
Jest! Wpadam na metę :)
Tam stoi Mariusz i mówi do mnie, - Już tak nie udawaj, że się zmęczyłaś :)
No nie... wcale się nie zmęczyłam :)
Oddaję czipa, ubieram się i czekam na pieńku na mojego Maćka.
Wbiega na metę z czasem 2:03 I jest mega zadowolony :)
Czekamy na wyniki. Magda z Alkiem i dziewczynami jadą do domu.
My jemy ciasto i czekamy :)
Wyniki zostają wywieszone.
Jestem 23. kobietą na mecie i jestem zadowolona:)
Idziemy pod wiatę. Tam mają być rozdane nagrody i puchary.
Idę tam dla Maćka, Łukasza, Magdy!
Okazuje się, że też dla siebie :)
Jestem VI. najszybszą mieszkanką Bałut :)
Dostaję puchar i jakieś upominki od sponsorów.
Każdy odbiera swój puchar, a Doktorek robi fotki.
Teraz klasyfikacja drużynowa... wooow... jesteśmy na drugim miejscu! Dostajemy mega wielki puchar i do tego każdy z zawodników reklamówkę prezentów.
Jednym słowem super zabawa i mega zakręcona atmosfera :)
Magdalena Ziółek drugie miejsce w klasyfikacji Open!!!
Nasza torpedo! Wielkie gratulacje! Twój czas to marzenie!
Chyba muszę przestać biegać, bo ty mówisz zawsze, że nie biegasz, a kręcisz takie czasy :)
Jednym słowem Gratulacje dla Wszystkich!
Każdy dziś zasłużył na gratulacje. Półmaraton Szakala to trudny, bardzo wymagający bieg, i przez to jeden z moich ulubionych :)
Gratuluję wszystkim uczestnikom, szczególnie mojemu Maćkowi - zadebiutował w szakalu pięknym czasem.
Do zobaczenia za rok :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz