Czwartek
to dzień zdobywania najwyższego szczytu w górach, w których
postanowiłam spędzić swój urlop.
Dzień
pod znakiem Śnieżki.
Wstaliśmy
rano, by zdążyć na autobus, który ma nas zawieść do Karpacza.
Nie
jedliśmy nawet śniadania, wypiłyśmy z Emilką kawę - tym razem
nie na tarasie - zrobiłyśmy kanapki na drogę i poszłyśmy
zaktywizować nasze rodzinki.
Po
godzinie wszyscy byli już gotowi i raźno pomaszerowali na
przystanek.
Autokar
przyjechał punktualnie, zakupiliśmy bilety, usiedliśmy i
ruszyliśmy.
Kierowca
autobusu jechał szybko, muszę przyznać że jestem dla niego pełna
podziwu oglądając, jak sobie świetnie radził na tych wszystkich
zakrętach, serpentynach...
Dojechaliśmy
bezpiecznie do Karpacza, wysiedliśmy przy Muzeum Sportu i stamtąd
szlakiem na królową Karkonoszy – Śnieżkę ... biegusiem.
Pierwsze
podejścia wcale nie były łatwe - im wyżej tym trudniej, ale jakoś
dawaliśmy radę i przemieszczaliśmy się do przodu.
Szlak
na szczyt dość kamienisty, ale piękny. Doszliśmy do schroniska
Jelenka.
Piękne
schronisko po czeskiej stronie, drewniany piękny budynek, a przed
nim drewniana owca, na której można posiedzieć.
Piękne
miejsce - polecam każdemu, kto kiedykolwiek się znajdzie w górach
na szlaku.
Po
chwili odpoczynku ruszyliśmy na szlak, znów kamienie, znów pod
górę …
Droga
wiedzie pomiędzy kosodrzewinami, po kamieniach, poukładanych jakby
to był dywan …
Zwieńczeniem
naszych wysiłków było zdobycie Śnieżki.
Zrobiliśmy
sobie zdjęcie, odwiedziliśmy Kaplicę Świętego Wawrzyńca,
chwilkę odpoczęliśmy i ruszyliśmy dalej...
W
dół - trzymając się łańcuchów, pokonujemy odcinek 2 km do domu
Śląskiego.
Tam
odpoczynek i ruszamy w stronę kolejnego schroniska.
Gdy
docieramy do Samotni, widok nas powala... piękne dwa stawy. Gdy
ruszyliśmy dalej, szlak przywitał nas znów kamieniami, ale w
zasadzie nikomu to nie przeszkadzało... widoki były tak magiczne,
że nikt nie zastanawiał się nad podłożem.
Zwieńczenie
naszych zmagań to wizyta w Świątyni Wang...
Wracamy
z Karpacza do domu - znów z naszym szalonym kierowcą …
Po
posiłku udajemy się do naszej kwatery i ustalamy, co robimy w
piątek.
Piątek
do dzień pod znakiem Jakuszyc.
W
sobotę biegniemy Bieg Piastów, a dziś odbieramy pakiety startowe!
Mój
numer to 561 !
Pakiety
w domu, wszyscy gotowi do startu.
W
ramach odpoczynku udajemy się na wysokość 1058 nad poziomem morza,
jednym słowem idąc sobie czerwonym szlakiem docieramy do Wysokiej
Skały.
Podziwiamy
widoki, zjadamy pyszny jabłecznik i wracamy.
W
domu ogarniamy obiad i szykujemy wszystko na jutrzejszy start :(
Będzie
się działo...
Zobaczymy,
co przyniesie nam sobota?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz