środa, 20 maja 2015

Kolejna z serii



„Głowa Minotaura” - tytuł raczej mitologiczny... zapewne od razu kojarzycie z Tezeuszem.
Otóż nic bardziej mylnego. Książka Marka Krajewskiego to niesamowity klimatyczny kryminał, z piękna fabułą, napisany pięknym językiem.
To powieść z kilkoma zwrotami akcji i młodzieńczą miłością w tle.
Jest styczeń 1937 roku – Breslau.
Tu ma miejsce makabryczny mord na młodej, pięknej kobiecie.
Okazuje się, że owa kobieta jest cudzoziemką. Czyn stawia w stan gotowości cała policję Breslau . Wszystko, a na pewno wiele poszlak wskazuje na to, iż ofiara miała powiązania z obcym wywiadem.
Do śledztwa wkracza Ebrhard Mock, który na samym początku odrzuca wątek szpiegowski i skupia się na typowych kryminalnych aspektach śledztwa. Wszystkie poszlaki i trop prowadzą do Lwowa, gdzie Mock się udaje. Po przyjeździe poznaje osobiście Edwarda Popielskiego, policjanta, takiego samego ''fanatyka '' pracy jak on. Oprócz tego obaj panowie są miłośnikami łaciny starożytności i kobiecego ciała”.
Na początku trudno im znaleźć wspólną drogę, ale gdy ja odnajdują i kroczą ramię w ramię … drżyjcie mordercy rabusie !!!
Tak jak wspomniałam, książka napisana pięknym językiem, czyta się jednak dość trudno, gdyż autor urozmaica czystą polszczyznę łacina i gwarą regionalną, czasem nawet kolokwializmami, by przybliżyć nam środowisko i społeczeństwo, które jest jednym z głównych bohaterów tej książki.
Opowieść jest trudna i nawet, gdy wydawałoby się, że sprawa jest zamknięta, okazuje się, że opowieść trwa dalej.
Jednym słowem książka, po którą warto sięgnąć.
W zasadzie to chyba trzecia lub czwarta książka z tej serii w moich rękach. Z czystym sumieniem mogę ja polecić i powiedzieć, że z każdą kolejna lekturą Ebrhard Mock zdobywa moją sympatie i szacunek, choć nie jest postacią krystalicznie czystą.
Dziękuję Maciej Jagusiak za możliwość zapoznania się z tak barwną postacią, jaką jest Mock.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz