„Głowa Minotaura” - tytuł
raczej mitologiczny... zapewne od razu kojarzycie z Tezeuszem.
Otóż nic bardziej mylnego. Książka
Marka Krajewskiego to niesamowity klimatyczny kryminał, z piękna
fabułą, napisany pięknym językiem.
To powieść z kilkoma zwrotami
akcji i młodzieńczą miłością w tle.
Jest styczeń 1937 roku – Breslau.
Tu ma miejsce makabryczny mord na
młodej, pięknej kobiecie.
Okazuje się, że owa kobieta jest
cudzoziemką. Czyn stawia w stan gotowości cała policję Breslau .
Wszystko, a na pewno wiele poszlak wskazuje na to, iż ofiara miała
powiązania z obcym wywiadem.
Do śledztwa wkracza Ebrhard Mock,
który na samym początku odrzuca wątek szpiegowski i skupia się na
typowych kryminalnych aspektach śledztwa. Wszystkie poszlaki i trop
prowadzą do Lwowa, gdzie Mock się udaje. Po przyjeździe poznaje
osobiście Edwarda Popielskiego, policjanta, takiego samego
''fanatyka '' pracy jak on. Oprócz tego obaj panowie są miłośnikami
łaciny starożytności i kobiecego ciała”.
Na początku trudno im znaleźć
wspólną drogę, ale gdy ja odnajdują i kroczą ramię w ramię …
drżyjcie mordercy rabusie !!!
Tak jak wspomniałam, książka
napisana pięknym językiem, czyta się jednak dość trudno, gdyż
autor urozmaica czystą polszczyznę łacina i gwarą regionalną,
czasem nawet kolokwializmami, by przybliżyć nam środowisko i
społeczeństwo, które jest jednym z głównych bohaterów tej
książki.
Opowieść jest trudna i nawet, gdy
wydawałoby się, że sprawa jest zamknięta, okazuje się, że
opowieść trwa dalej.
Jednym słowem książka, po którą
warto sięgnąć.
W zasadzie to chyba trzecia lub
czwarta książka z tej serii w moich rękach. Z czystym sumieniem
mogę ja polecić i powiedzieć, że z każdą kolejna lekturą
Ebrhard Mock zdobywa moją sympatie i szacunek, choć nie jest
postacią krystalicznie czystą.
Dziękuję Maciej Jagusiak za
możliwość zapoznania się z tak barwną postacią, jaką jest
Mock.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz