Urlop czas zacząć...
Piątek był ostatnim dniem przed urlopem w pracy - nie było łatwo - wszyscy postanowili nas odwiedzić.
Po zamknięciu i powrocie do domu, pożegnałam starszą córkę, która pojechała w góry.
Do naszego wyjazdu zostały dwa dni...
By czas nam szybko minął, podjęliśmy decyzję o urozmaiceniu czasu
oczekiwania. Niedaleko naszego pięknego miasta leży miejscowość, którą
nawet król nie pogardził, a nawet zamek sobie w niej wzniósł...
Inowłódz.
Mądry to był król, gdyż okolica piękna...
Tak jak Kazimierz wielki nie pogardził urokami tej pięknej okolicy, tak my również byliśmy urzeczeni jej wdziękami...
Powiem wam nawet więcej... Urzekł mnie zamek, który zapewne widział i słyszał wiele …
My w scenerii zamku wysłuchaliśmy koncertu kapeli folkowej... no nazwę ma zabójczą...KAPELA ZE WSI WARSZAWA
Koncert wspaniały... muzyka to powrót do naszych korzeni, bardzo fajna
muzyka, emocjonalna, transowa.... Pieśni wspominające nasze święta,
takie jak Sobótka... piękne i często zapomniane...ale stanowi o tym, kim
jesteśmy.
Półtorej godziny koncert, a emocje zostały do dziś... a jest już poniedziałek.
Niedziela to bardzo wyczerpujący dzień... rano wizyta u cioci...
Później zakupy, ostatnie szlify przed wyjazdem... Pakowanie, sprzątanie i ..i w zasadzie robi się wieczór...
Ranek poniedziałkowy... szósta pobudka, rach ciach i jest!
Wszyscy gotowi.
Pakujemy się do samochodziku i po trzech godzinkach lądujemy w górach...jest!
Brawo my!!!!
Parkujemy, zamykamy samochód i idziemy w góry.... jest tu taka piękna góra, na której jest sanktuarium maryjne.
Podchodzimy długo, troszkę nasza kochana niunia marudzi, ale napiera do przodu, docieramy.
Nagrodą jest widok... piękna kapliczka i grota z Matką Boską.............
Gdy podjęliśmy drogę powrotną, zakupiliśmy ku pokrzepieniu serc i żołądków żelki i cukierki....
Zeszliśmy... teraz obiadek - w karczmie …
Zamawiamy placki ziemniaczane z serem.
Na obsługę czekamy długo... jedzenie do nas też trafia po dłuższym
czasie... a obsługa nie do końca spełnia nasze oczekiwania... jedzenie
nie specjalne, ale za to towarzystwo i widoki są wspaniałe.
Po obiedzie wracamy do hotelu.
Możemy już zająć pokój i się ulokować...
Rozpakowani!!!
Plan na resztę wieczoru to spacerek po górach, ale oczywiście lądujemy...
...gdzie?
Pod Golgotą!
Wystarczyło jedno pytanie: - Wchodzimy???
I już !!!
Wszyscy gotowi...Napieramy do przodu i w górę...
Potrzebowałam tego - sama pod górę, walcząc z terenem i sobą... Podejście nie należało do łatwych.
Choć ja się nie znam, ale wiem jedno - góra zdobyta:)
Pierwszy dzień - pierwsza góra :)
15 minut i 20 sekund - właśnie tyle zajęło mi podejście .
W zasadzie nieważne:)
Golgota zdobyta :)
Brawa dla nas....
Kama... jesteś dzielna :) Brawo ty
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz