Walczyli o niego nasi
dziadowie i pradziadowie, a my go tak niszczymy... I nie mam tu na
myśli państwa, czy miasta...
Chodzi o język ojczysty.
Piękny język, za który
ginęli ludzie młodzi i starzy.
Język kiedyś
zakazany.... Symbol naszej polskości, naszych korzeni... Nie wiem,
jak wy, ale ja osobiście nie rozumiem czasem tego, co czytam... i
wcale nie jest to spowodowane brakiem umiejętności czytania ze
zrozumieniem.
To tylko styl wypowiedzi
pewnej grupy ludzi, a dokładnie polskiej młodzieży... Ja naprawdę
nie rozumiem, dlaczego tak bardzo podobają się zwroty typu
,,zafrendować”…
... przepraszam, ale ja
nawet nie potrafię tego napisać...
Co w tym jest takiego
fajnego...?
Czy nie można powiedzieć:
- Zaprzyjaźnić, zapoznać, zakolegować?
Czy polski język jest nie
komunikatywny...?
Całe mnóstwo określeń
można przypisać naszemu językowi, ale nie to, że nie jest
komunikatywny... Mamy jeden z najbardziej komunikatywnych języków
świata, możemy wygłaszać takie peany, że ho ho... nasz język
jest bardzo bogaty w słowa z wielkim ładunkiem emocjonalnym, w
przymiotniki... możemy opisać dzięki temu każdy stan emocjonalny
:)
Dlaczego więc nie
korzystamy z tego, tylko tworzymy jakieś chore słowa? Wcale tego
nie rozumiem.
Czemu nie można
powiedzieć lubię, tylko z ust naszych rozmówców słyszymy
określenie: - Zalakjowałem , lajknąłem … :)
Szanujmy język swój, ale
też szanujmy języki innych narodów. Nie dość że zaśmiecamy
nasz piękny ojczysty język, to jeszcze kaleczymy inne języki. W
zasadzie powinniśmy się wstydzić!
Tak.
Dokładnie: Wstydzić...
Nie potrafimy (nie
wszyscy) doceniać tego co mamy, czasem nadużywamy patosu do błahych
spraw, piszemy o błahostkach z życia porównując siebie i innych
do żołnierzy, bohaterów, wycierając sobie buzie ( powiem
grzecznie) tym, co z historii wiemy, że ma status świętego i
nienaruszalnego.
Zdąża się, że
przeglądam wpisy swoich znajomych i czytam cytuję: - Polegli, albo
opatrują rany...
czy temu podobne wpisy.
Nie dość że nie ma to
dobrego smaku, to jeszcze plącze wydarzenia o dużym znaczeniu z
pierdołami, na które próbuje zwrócić uwagę.
Rozumiem młodzież, bo
oni jeszcze pewnych spraw nie rozumieją, dla nich wojna walka to
odległy temat. Dla nas oczywiście też, ale jakoś bardziej
rozumiemy tamte ciężkie, okrutne czasy, ale żeby dorosły,
„rozumny” gość mający się za intelektualistę, pisał takie
bzdury, to już hańba...
Kolejna rzecz, bardzo
interesująca.
Młodzież nasza, nie
cieszy się już, nie odczuwa szczęścia, tylko określa to zwrotem:
- Indżojowac się...
Przepraszam, ale to słowo
kojarzy mi się raczej z jakimś zjaraniem „maryśką”
a nie ze szczęściem. Czy faktycznie nasze
młode pokolenie nie potrafi powiedzieć, że jest szczęśliwe???
Wiem.
Czepiam się, ale nie
potrafię tego zrozumieć...
Jeśli coś jest piękne,
czemu to niszczyć...?
Czemu niszczyć coś, w
czego obronie kiedyś ginęli ludzie?
Potępiamy nazistów za
próby pozbawienia nas własnej narodowości, ale kiedy robią to
nasze dzieci, nie zwracamy na to wcale uwagi!!!
Dlaczego? Teraz nie
obserwujemy, bo o tym mówi się „folołować”...
o zgrozo! Co to za słowo... czy nie lepiej brzmi i łatwiej jest
powiedzieć obserwuję.. moim skromnym zdaniem łatwiej i ładniej....
A już jak usłyszałam
''must have tego roku
'' to mnie zamurowało. Co to za diabelski zwrot?
Ani to przetłumaczyć,
no chociaż nie... w tłumaczeniu znaczy „musisz mieć” , ale nie
zgadniecie, co oznacza w języku młodzieżowym?
Coś super modnego, co
musisz koniecznie posiadać.
Musisz ... szkoda, że nie
musisz posiadać mózgu... szkoda. że to nie jest konieczność.
Gdy usłyszałam kolejny
zwrot, zastanawiałam się co oznacza...
„Oversizowy”
sweter …
Myślałam,że chodzi o
jakiś styl w modzie. Moje wyobrażenie było takie: luźny, wygodny,
fajny sweterek, ale zostałam wyprowadzona przez młodzież w szkole
- tu chodzi o sweter w rozmiarze powyżej rozmiaru M.
Powiem tak: - Obyśmy byli
tak twórczy i kreatywni w innych dziedzinach naszego życia, jak w
kwestii słowotwórstwa!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz