Ostatnie dwa tygodnie były bardzo
intensywne :) Treningi i dwa półmaratony. Jeden w Płocku drugi w
Łowiczu śmiałam się ze Łowicz to biegnę tylko dla dżemów,
okazało się na odwrót. Płock został zaliczony, a Łowicz został
zapisany złotymi zgłoskami w mojej biegowej karierze. Nie nie nie
myślcie sobie że nie wiadomo jaki wynik wybiegałam. Kenijczykiem
nie jestem :)
Pracuję na swoje wyniki ale też bez
przesady , na samym początku jest dom, rodzinka, a później
bieganie :) No, dobrze nie zawsze jest zachowana taką kolejność …
zadowoleni, przyznaje czasem wygrywa bieganie. Ale zaraz po bieganiu
odrabiam zaległości... potrzebuję czasem odpocząć od takiej
rutynowej kołomyi.
Wczorajszy trening, który był
sprawdzianem na 5 km okazał się nie do końca klapą , ale żebym
była z niego zadowolona to raczej nie :( Biegło się ciężko,
brakowało mi przyspieszenia, nie mogłam ustawić sobie tempa...
jakoś tak jak bym opadła z sił...
Nie mam pojęcia czemu , to znaczy
domyślam się i bardzo bym chciała by to była prawda jedna jedyna
i nie podważalna, jestem zmęczona dwoma półmaratonami :)
W niedziele kolejny trening, może
odpocznę już na tyle, ze wrócę z niego i będę zadowolona. Dziś
analizuję, to co wydarzyło się wczoraj i …. a zresztą nie ma co
płakać nad rozlanym mlekiem, było wczoraj jest dziś. Trzeba się
zebrać , zmotywować i nie poddawać :)
No to tak zrobimy :)
W niedziele kolejny więc :) i do
przodu :)
A w sobotę zakupy w ….. moim
ulubionym sklepie :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz