sobota, 27 września 2014

Czas :)

Co tu robić w sobotę ?
Zakupy, obiad, pranie, prasowanie... szykowanie do wyjazdów, szukanie pracy... odrabianie lekcji... i tak dalej.
A gdzie sobota, dzień wolny?
Otóż to! Sobota, zwana przez niektórych dniem wolnym, tylko z pozoru jest nim.
Zobaczcie - może nie idziecie do pracy, może nie musicie wstać wcześnie, choć pewnie nie wszyscy. A kiedy ułożycie sobie w głowie wszystko, co macie do zrobienia w sobotę, okazuje się, że trzeba jednak wstać wcześniej, by ze wszystkim się wyrobić.
A gdzie w tym wszystkim jeszcze jakiś czas wolny z dziećmi?
A gdzie czas na romantyczny spacer we dwoje...?
Jak to robili nasi dziadowie, że sobotę i niedzielę poświęcali na odwiedziny dalszej rodziny. Spotykali się, gadali, czasem wychylili głębszego?
Jak brakuje mi czasu, to właśnie wtedy zaczynam zastanawiać się jak oni sobie radzili, nie mając pralek, samochodów.
Nie mając centralnego i gazu.
Nawet wody w kranie nie mieli, ale czas mieli...
Nam jednak wciąż brak czasu. Zastanawiające.
Nie żebym narzekała, jeszcze jakoś daję radę, ale poważnie - często zastanawiam się, jak oni to robili.
No, zobaczcie sami.
Aby ugotować obiad, trzeba było iść do sklepu, no dobra - my też chodzimy, a przynajmniej ja chodzę.
Musieli rozpalić ogień, więc trzeba było narąbać drwa, przynieść węgiel, rozpalić ...
Następnie przytaszczyć wodę ze studni, czasem jeszcze ją samemu wyciągnąć....
... mieć studnię głębinową i czystą, zimną wodę latem to marzenie niejednego mieszczucha . Później ugotować obiad z naturalnych składników, potem zmywanie, (nie było zmywarek) więc nagrzać wody i pozmywać :)
Pranie wymagało też czasu, a dziś pralka, proszek, odpowiedni program i samo się pierze :)
Pościel, kiedyś krochmalona, prasowana, a dziś wyprane, wysuszone, strzepnięte i gotowe do użycia :)
Naprawdę podziwiam tych ludzi :)
Dziś wciąż marudzimy, narzekamy, że nie mamy czasu, że wciąż nie możemy z niczym zdążyć.
Czego, albo kogo to wina?
Może to wcale nie jest tak, że nie mamy czasu, tylko najzwyczajniej w świecie nam się nie chce.
Może wygodniej jest powiedzieć, nie nie ma czasu.
A co by się stało, gdybyśmy zamiast siedzieć i oglądać jakiś idiotyczny program w tv, poszli odwiedzić przyjaciół...
Kiedyś się po prostu wpadało, a teraz trzeba zadzwonić... umówić się …. i w zasadzie już nam na dzień dobry się nie chce...
Umówić!
Jak na audiencję u papieża.
Czy faktycznie tak jest?
Może wystarczyło by gdybyśmy zapukali do drzwi, i powiedzieli: - Hej, to ja! Przechodziłem obok i pomyślałem, że wpadnę :)
A nie te całe ceregiele :)
No ale już tam dość tych moich wywodów. Jutro dla niektórych jest szczególny dzień.
Staną na starcie królewskiego dystansu w Warszawie.
Wszystkim, życzę udanego startu.
Nie biegnę z wami, nie mogę być na miejscu. Gdybym się tam znalazła, wiecie, stałabym na 35-36 km z wodą, bananami i żelami. Niestety - z pewnych względów muszę zostać w Łodzi, bawić się w społecznika i zbierać głosy w Budżecie Obywatelskim, ale obiecuję wszystkim, że będę z wami myślami, będę z wami biegła.
Nie myślcie, że nie dacie rady, myślcie o tym, że dobiegacie do mety... widzicie już ją i osiągacie swój cel. :)
Katar, kaszel nie istnieją :) teoretycznie oczywiście :)
Jest tylko droga do zwycięstwa :)
Trzymam kciuki, życzę wam powodzenia, by pogoda dopisała, a o formę waszą jestem spokojna, to miesiące waszej ciężkiej pracy :) Bawcie się tym biegiem, pomimo wyznaczonych sobie celów :) Niech on przyniesie wam wiele radości z tego, że należycie do grupy pozytywnie zakręconych. Tych którzy za to, by się męczyć i pocić płacą pieniądze... tylko też pamiętajcie o tym, że ten kto nie zapłacił, nie stanął na starcie i się nie namęczył, nigdy nie poczuje, nie dozna takiego uczucia jak wy!!!
Jednym słowem, trzymam kciuki, kibicuję wam na odległość, ale jestem z wami :) POWODZENIA !!! <3
Janusz, Monika Wiem, że to wasz dzień!!! Dajcie czadu!!!!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz