poniedziałek, 18 sierpnia 2014

Rakowi wspak

22 czerwca 2014 roku dzień w którym w łódzkim parku 3 maja zrobiło się pomarańczowo. Wcale nie dlatego że przybyli kosmici tylko dzięki pięknej akcji charytatywnej RAK TO się LECZY.
Idea piękna więc jak tylko dowiedziałam się od razu zapisałam siebie, a parę minut później na liście startowej był mój Maciek. Dosłownie po 20 minutach bieg był opłacony.
W kalendarzu zrobiona ogromna kropa i gotowe... teraz tylko czekamy.
Cały tydzień przed biegiem pogoda nas nie rozpieszczała, weekend długi to samo... deszcz, chmury i wcale nie najwyższe wskazania słupka rtęci. Nadszedł dzień biegu, wyglądam przez okno... kurcze leje, no nie wierzę leje. Czy za każdym razem jak biegniemy musi padać? No nie za każdym w grodzisku był żar z nieba... Ale nie o tym tu pisać chcemy... nie pogoda jest nasza myślą przewodnia choć jak sięźniej okaże była bardzo łaskawa.
Wstaliśmy, po godzinie cała ekipa biegowo- dopingująca była gotowa do wymarszu. Akcja pod względem logistycznym rozpracowana i ułożona według najlepszych wzorców amerykańskich... komando Foki by się nie powstydziły, pełna synchronizacja. Przystanek- tramwaj, tylko deszcz jeszcze dokuczał, ale daliśmy radę. Gdy wysiedliśmy z tramwaju i maszerowaliśmy alejkami parku jeszcze pogoda dokazywała, ale po odebraniu numerów startowych, i zmianie odzieży na bardziej oficjalną i pasującą do większości, zaświeciło słoneczko.
Koszulki piękne pomarańczowe, taki kolorek oczo.... , głęboki...
Kilka uścisków dłoni, paręnaście pozdrowień, jest moc..
Wspólna rozgrzewka pod sceną, i tradycyjne pięć kroków wspak dla raka!!!!
Jak patrzę na wszystkich biegaczy, którzy za sprawą jednakowych koszulek stali się jedną wielką masą , to rak nie ma szans...
Po rozgrzewce , udaliśmy się na linię startu, było parę osób z ciśnieniem na wynik, ale większość przyszła dziś tu do parku dla idei... i to w tym biegu było cudowne.
Wystartowaliśmy!
Na alejki parku wylała się pomarańczowa lawa biegaczy... pięknie to wyglądało. Szkoda,że spacerujący ludzie po parku nie chcieli nam pokibicować. No , ale nie można mieć wszystkiego...
Biegniemy , trasa prosta nie wymagająca, każdy zadowolony ,a tu nagle wyrasta przed nami górka... no jamy dziękujemy Maćkowi Traczowi za ten jakże cudny podbieg..., na usprawiedliwienie dla Maćka mamy jeden argument... jak jest podbieg to jest i zbieg!
Więc wracając do sprawy trasy, poza górką trasa fajna i przyjemna. Pogoda, ta jakby troszkę kapryśna jak kobieta, ale i kobietę i pogodę można zrozumieć. Więc było duszno, ale dało się biec. Reasumując, mnie osobiście nie biegło się komfortowo, ale dobiegłam do mety! Osobiście nie lubię biegać po deszczu gdy mocno świeci słońce, mam wrażenie jak bym biegała w saunie, a tego nie lubię … ale pewnie jest gro takich, którym pogoda nie przeszkadzała.
Na trasę wybiegło ponad 500 osób! Kwota wpisowego na ten bieg w całości przeznaczona jest na cel charytatywny, z naszej ekipy biegło kilka osób, a może kilkanaście. Przepraszam tych których nie poznałam i nie rozpoznałam, a le koszulki z pakietów startowych strasznie nas ujednoliciły.
Tu nie liczyły się wyniki, tu liczyło się uczestnictwo , dlatego właśnie nie będę pisać kto ile wybiegał...
Cała impreza z oprawą muzyczną super zabawami dla dzieci ii konkursami potrwała do 15 :00
Idea piękna , pogoda się zrehabilitowała i nie padało, atmosfera przecudna !!!
Było POMARAŃCZOWO- BYŁO WSPAK!!!!!


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz